Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:28, 04 Lip 2010 Temat postu: Anioł Ciemności rozdział 10 NOWY !!! |
|
Hej. Postanowiłam opublikować opowiadanie , które jeszcze nigdzie nie zostało ukazana. Więc jest to premiera. Zainspirował mnie jeden z rozdział w książce ,, Księga imion", postanowiłam go rozwinąć nawiązując do sagi. Wszyscy są ludźmi, są podobni trochę z charakterów. Więcej dowiecie się w opowiadaniu.
beta: isabella_swan_cullen
********************************************************
Streszczenie: Bella pracuje w szpitalu, tam poznaje miłość swojego życia, nawiązuje przyjaźnie. Jednak nic nie trwa wiecznie. Przez pomyłkę , jedną małą pomyłkę będzie musiała stracić wszystko. Musi ukrywać coś w tajemnicy...
Witam w ff: Anioł Ciemności
~~ *PROLOG*~~
Czy spotkało was kiedyś wielkie szczęście, które potem musieliście stracić?
Tak było ze mną. Przez jeden telefon musiałam zrezygnować z miłości, przyjaźni, planów i marzeń aby ocalić moich bliskich. Wiedziałam, co mnie teraz czeka. Jadąc taksówką na ustalone miejsce, pożegnałam się z tą przesyconą zielenią, która gęsto oblepiała Forks. Próbowałam zapamiętać to, co najważniejsze. Gdy dotarłam na spotkanie nie czułam nic prócz płynącej w krwi adrenaliny. Nagle coś uderzyło mnie w głowę. Wokół zapanował zmrok.
~~*Rozdział 1*~~
Za oknem powoli zachodziło słońce. Swoimi nogi na długiej, pikowanej kanapie w kolorze czerwonego wina (czy jakie tam chcesz porównanie) i spoglądałam w widoki widoczne z okna na dziesiątym piętrze szpitala w Forks. Co za okropnie męczący dzień, – pomyślałam. Jeszcze nigdy nie było takiego tłumu, jak dzisiaj. Przeprowadzono 12 operacji. Autobus wiozący uczniów, uderzył w ścianę szkoły. Dlaczego - nie wiadomo ? Na szczęście nie było wtedy lekcji.Dwanaście operacji - każda z nich inna. To dobrze, że za chwilę będę mogła wrócić do domu, założyć kapcie w kształcie żaby Kermita i obejrzeć dobry film. Sięgnęłam po nektarynkę, która leżała na stoliku obok kanapy, w kieszeni moich spodni odezwał się mój beeper, wzywający mnie na ostry dyżur. Cholera! Ubrałam kitel i przypięłam do niego identyfikator po czym sprintem pobiegłam do windy. To na pewno coś poważnego. Rano nie miałam nikogo do pomocy, a teraz jest przecież i Carlisle i Esme. Wypadając z windy szybkim krokiem weszłam na salę. Przy trzech łóżkach pracowały aż trzy zespoły ratunkowe. Na dwóch łóżkach leżały dziewczyny w moim wieku. Na trzecim łóżku znajdowało się dziecko, które płakało i krzyczało głośno.
- Co my tu mamy? – zapytałam strzelając zdrętwiałymi palcami. Odpowiedzi udzieliła mi Esme.
- Wypadek z udziałem motocyklu.. W pewnym momencie blondynka straciła panowanie nad kierownicą i zjechała na chodnik potrącając 10-letniego chłopca.
- Niedobrze. Co im jest?
- Chłopiec ma złamaną nogę i rękę. Blondynka jest nieprzytomna i zwichniętą nogę. Z uszu cieknie jej krew i ma bardzo dużo ran na czole. Sądzę, że ma wstrząs mózgu. A ta brunetka ma obrażenia wewnętrzne i liczne rany na całym ciele, no i złamania. Ciężko z nią – odpowiedziała ciężko wzdychając i wołana przez Carlisle’a- jej męża- podbiegła do blondynki aby zabrać ją na tomografie. Podeszłam do łóżka na którym leżała nieruchomo druga z dziewczyn.
Chirurg będący teraz na dyżurze - Ron Bagett - wkładał właśnie rurkę intubacyjną do jej gardła.
- Ostrożnie – uprzedziłam go. – Ściągnij tutaj natychmiast przenośny aparat rentgenowski – oznajmiłam spoglądając na monitor. Tętno 75, ciśnienie 85 na 60. Jest źle. Jest bardzo źle.
- Biedna dziewczyna, przez głupotę nie wiadomo czy z tego wyjdzie – oznajmił stojący za moimi plecami Carlisle. Jego blond włosy poprzyklejały się do spoconego czoła. Nie tylko mnie ten dzień dał popalić. No cóż, taka jest praca chirurga.
- Ładna dziewczyna. Jak się nazywa?
- - Alice, Alice Brandon. A to jej siostra Rosalie.
Przyjrzałam się ciału dziewczyny. Ostrożnie, nie chcąc jej zaszkodzić jeszcze bardziej, podciągnęłam jej koszulkę. Miała pociętą prawie całą klatkę piersiową i wszędzie mnóstwo siniaków. Na skórze były ciemne sińce w miejscach gdzie kości były stłuczone. Nie mogłam na to nie zareagować. Skrzywiłam się i oznajmiłam:
- Ma zgniecioną klatkę piersiową, złamany obojczyk i chyba uszkodzone płuco.
Ponownie zerknęłam na monitor podczas gdy Carlisle przyglądał się dziewczynie. Tętno i ciśnienie dziewczyny spadało jak woda górskiego potoku. Cholera.
- Carlisle! Tracimy ją! – podniosłam głos.
- Musimy ją reanimować! Esme, defibrylator!!!
Kobieta przyłożyła elektrody do piersi Alice.
- Uwaga!!! –zawołała i włączyła urządzenie. Nic to nie dało, więc kazałam ponowić próbę. Nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi ją uratować. Musiałam to zrobić. Była młoda i piękna. Musiała żyć. Pochyliłam się nad nią i krzyknęłam:
- Alice!!! Słyszysz mnie!!! Wracaj!!! Teraz, proszę!!!
Zerknęłam na monitor. ZJeszcze chwila i na wykresie elektrokardiografu pojawi się ciągła linia prosta. Szlag by to trafił!!
- Esme, jeszcze raz, zwiększ moc!!!- zawołałam.
Przez ciało dziewczyny ponownie przebiegł prąd wymuszając wznowienie pracy serca. Spojrzałam po raz kolejny na ekran .
- Udało się!!! - krzyczałam. – Jej serce zaczęło ponownie pracować!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Nie 18:42, 20 Mar 2011, w całości zmieniany 15 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
bells123
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rumia Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:07, 04 Lip 2010 Temat postu: |
|
Takiego ff jeszcze nie czytałam a musze przyznać że czytałam ich dużo.
W ogóle super masz styl pisania, fajnie się czytało.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chochlik
Wampir na głodzie
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Volterra Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:51, 04 Lip 2010 Temat postu: |
|
Ogólnie ciekawy pomysł na FF. Czekam na dalsze rozwinięcie historii w tedy będę mogła więcej powiedzieć.
W kilku miejscach używałaś po dwa znaki interpunkcyjne tj. wykrzykniki, wydaje mi się, że jeden w zupełności by wystarczył.
Weny !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
onalubona
Administrator
Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:05, 04 Lip 2010 Temat postu: |
|
Ciekawe
Fajnie się czyta takie opowiadania oparte na książce ale z całkiem inną historią
Czekam na dalszą częsć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:28, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
Dziękuje wam kochane za miłe komentarze. Cieszę się ogromnie,że ten ff przypadł wam do gustu, ponieważ bałam się ogromnie tego,że nie zaakceptujecie go. Publikuje go po raz pierwszy. Nowy rozdział jest już u Bety, a jak na razie mogę was pocieszyć filmikiem, który zrobiła mi koleżanka do mojego opowiadanie. To taka niby reklama. Powiedzcie , czy wam się podoba. Filmik trochę wybiega w przyszłość, więc możecie się dowiedzieć co może wkrótce być dalej w moim opowiadaniu. Zapraszam do oglądania!! Kliknijcie na poniższy rysunek.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Pon 18:36, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bells123
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rumia Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:13, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
Filmik jest świetny. A teraz to na prawdę się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chochlik
Wampir na głodzie
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Volterra Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:18, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
Popieram. Filmik jest bardzo fajny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mal Vampiro
Forumowa Miss Piękności
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mystic Falls Płeć:
|
Wysłany: Wto 11:30, 06 Lip 2010 Temat postu: |
|
Bella jako pani doktor ??? Ciekawy pomysł...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:48, 08 Lip 2010 Temat postu: |
|
Oto nowy rozdział, zapraszam do czytania i komentowania. Następny w pon/wt/śr- zależy kiedy będę mieć czas.
~~* Rozdział 2*~~
Sześć dni później.
Wybiegłam z domu, jakby coś się paliło. To ja się cała gotowałam. Zżerałam mnie ciekawość. ,, Czy Alice się już obudziła? Jeśli tak to jak się czuje? Po tym jak wydarłam ją ze szpon śmierci chciałam, a raczej musiałam ją chronić. Gdy przez wszystkie te dni patrzyłam na jej spokojną, śpiącą twarzyczkę i na dziewczynę, która nie zdawała sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazła poczułam silną chęć wzięcia ją pod jakoś kopułę…
RETROSPEKCJA:
Dwa dni po wypadku, ze śpiączki wzbudziła się jej blond siostra. Z karty informacyjne wyczytałam, że to Rosalie Lilian – a jakby inaczej. Wpatrywała się we mnie zza spada i zdezorientowana.
- Witaj wśród żywych Rosalie. Jestem doktor Isabella Swan. Będę się wami zajmowała dopóki nie wydobrzejecie. – Odpowiedziałam. Dziewczyna nieśmiało uśmiechnęła się do mnie i podała dłoń. Ostrożnie ujęłam ją i odwzajemniłam uśmiech. Mimo tych okropnych, szpitalnych ubrań była najpiękniejszą dziewczyną na oddziale. Baaa, chyba nawet w całym szpitalu. Powoli i w miarę spokojnie starałam się jej wytłumaczyć co jej dolega i co się stało z jej siostrą. Gdy wymieniałam jej imię, Rosalie zacisnęła pięści na swoich jedwabnych włosach i trysnęła fontanna łez. Odruchowo usiadłam obok niej na łóżku i przycisnęłam ją do swojej piersi, zaczęłam kołysać się to w tył, to w przód starając się uspokoić Rose. Po jakiś 15 minutach już opanowana siedziała naprzeciw mnie i pytała o wszystko. Na początku pytania dotyczyły pobytu w szpitalu oraz jej siostry, ale po pewnym czasie jej pytania stały się bardziej prywatne. Było ich tysiące i mimo, że dopiero co ją poznałam, z wielką przyjemnością udzielałam odpowiedzi. Sama też zadałam jej parę. Dowiedziałam się, że tak jak ja lubi czytać książki. Obiecałam jej, że następnym razem przyniosę jej coś z mojej prywatnej biblioteczki. Zdziwiło mnie tylko jedno. Gdy mówiła mnie o swoich zainteresowaniach, powiedziała, że interesuje się mechaniką i dłubaniem w autach. Jak tka ładna dziewczyna może interesować się samochodami? Moje zdziwienie strasznie ją rozbawiło. Śmiała się na całego. Polubiłam ją, nawet bardzo. Jednak nie czułam się z nią tak jak z jej siostrą …
KONIEC RETROSPEKCJI:
Tak jak obiecałam, wzięłam kilka moich ulubionych książek dla Rosalie. Mam nadzieje, że dziewczyna lubi powieści love-story, które ja wręcz uwielbiam. Zdyszana i cała mokra od deszczu weszłam na dyżurkę. Tak przebrałam się bardzo szybko w uniform, po czym wyszłam, a raczej wyleciałam do sali , w której znajdywały się dziewczyny. Bez pukania weszłam do pokoju. Na lewo od drzwi leżała Alice. Była ciągle nieprzytomna. Nie mogąc się opanować pogłaskałam ją czule po czole.
- Doktor Isabello, ile to jeszcze potrawa? To znaczy … ile jeszcze będzie tak spała ? – zapytała Rosalie, przypominając mi o swoim istnieniu. Pozostawiając jej siostrę, przysiadłam na brzegu łóżka blondynki. Na szafce szpitalnej położyłam jej ,, Wichrowe Wzgórza” i ,, Rozważną i Romantyczną”, na co odpowiedziała uśmiechem.
- Powinna się ocknąć lada dzień. – Odpowiedziałam, po czym zapytałam:
- Powiadomiłyście kogoś z bliskich o wypadku? Bo jeśli nie,to…
- Dzwoniłam do mojego chłopaka. Będzie tutaj za 5 minut, doktorze Isabello. – Przerwała mi.
-Mów mi Bella – oznajmiłam, uśmiechając się do niej. Po chwili usłyszałyśmy donośne pukanie. Nie ma to jak punktualność. Do pokoju wszedł chłopak. ,, Gdzieś go już widziałam.”- pomyślałam. Gdy wpatrywałam się w niego, jak pochylił się nad Rose, aby pocałować ją w czoło doznałam olśnienia. Nie mogąc się opanować poklepałam go po ramieniu i szczerząc się do niego, jak psychicznie chora, krzyknęłam:
- Emmett Cullen ! Ale numer!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Nie 16:07, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mal Vampiro
Forumowa Miss Piękności
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mystic Falls Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:36, 08 Lip 2010 Temat postu: |
|
Fajne .... podoba mi się coraz bardziej !!!!!
Czekam na dalsze rozdziały !!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bells123
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rumia Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:17, 08 Lip 2010 Temat postu: |
|
Co raz bardziej mi się podoba, Nie mogę się doczekać kolejnego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:56, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
~~*Rozdział 3*~~
Chłopak przyjrzał się swojej dziewczynie, apotem spojrzał na mnie. Jego partnerka chichocząc wzruszyła ramionami.
- Nie kojarzę pani. – Odpowiedział zmieszany i zaskoczony.
- No, jak mnie nie kojarzysz. W pierwszej klasie liceum zamykałeś mnie w szkolnej szafce i szczypałeś na każdym kroku.
- Czy ja o czyś nie wiem Emmi? – zapytała Rosalie podpierając się pod boki.
Obie zaczęłyśmy się śmiać z jego zdezorientowanej miny. Nagle coś go tchnęło,
- Zaraz… Zaraz … Szkoła… szafka. – Zaczął w kółko powtarzać klepiąc się po czole. W pewnym momencie jego dłoń zatrzymała się na czole. Powoli uniósł głowę , spojrzał mi w oczy i niepewnym głosem zapytał:
- Bella Swan? Co tu robisz?
- Brawo dla tego pana! Pracuje tutaj, nie widzisz po ubraniu ? Opiekuje się twoją dziewczyną i jej siostrą. – Oznajmiłam, przytulając go. Gdy odsunęliśmy się od siebie on oznajmił:
- Zmieniłaś się. Tak jakby … schudłaś?
Nie mogłam nic odpowiedzieć , bo znowu zanosiłam się perlistym śmiechem.
(Dwie godziny później)
W takim towarzystwie mogłabym siedzieć całymi dniami, a nawet tygodniami. Jednak nic nie może trwać wiecznie. W chwili, gdy Emmett zaczął mówić jakiś kawał o krecie do pokoju weszła Esme, aby wziąć mnie na przerwę. Umówiłyśmy się już wcześniej, więc musiałam iść. Powiedziałam, że dołączę do niej Pożegnałam się ze znajomymi, obiecując ,że jeszcze przyjdę i wypadłam na korytarz. W chwili, gdy zamknęłam za sobą drzwi zderzyłam się z kimś. Straciłam równowagę i runęłam jak kłoda na ziemię.
- Ja … Przepraszam panią. Nie chciałem tego. Nie widziałem pani. Te lampy w tej części szpitala są nieostre. Nic nie widać. Jeszcze raz przepra …. – zaczął mówić posiadacz niskiego barytonu.
- Następnym razem proszę uważać jak pan łazi. Może stać się komuś krzywda. – Powiedziałam z lekkim oburzeniem i podpierając się o ścianę próbowałam się podnieść.
Chłopak pośpieszył mi z pomocą. Złapał mnie za łokieć i pociągnął do góry. Zaczęłam obciągać i otrzepywać swój uniform. Chciałam opuścić korytarz i bym to chyba zrobiła, gdyby nie on.
- Wiem, że pani ma pewnie dużo na głowie, ale… Nie za bardzo wiem, gdzie jest gabinet Carlisle’a Cullena . Czy mogłaby mnie pani tam zaprowadzić?
- Dla pana doktor Carlisle Cullen. Jego gabinet jest na lewo. Drugie drzwi za łazienkami. Do widzenia. – Oznajmiłam i odeszłam. Niedaleko stąd koło automatu z kawą , czekała na mnie rozbawiona czymś Esme, sącząc swój napój.
- Nic nie mów. Widziałaś to. – Zapytałam , na co ona odparła tylko :
- Aha.
- Bałwan.
- Ładnie przywitałaś siostrzeńca Carlisle’a. Przyjechał tutaj, aby załatwić sobie pracę, czy coś. Zabrał się z naszym synem Emmett’em. Poznałaś go?
- Tak poznałam. Wiesz , że Em chodzi z Rosalie? – zapytałam, na co Esme zrobiła wielkie oczy .
- O Boże ,biedne dziecko! – oznajmiła podając mi kubek z moją latte.
- Więc ten chłopak to kuzyn Emmett’a, a wasz siostrzeniec. Nie no, normalnie brazylijska telenowela. A jak ma ten… chłopak na imię.- Zapytałam między kolejnymi łykami kawy.
- To Edward Cullen. Jest synem Elizabeth Cullen – siostry Carlisle’a. Studiował na jakimś uniwersytecie w Anglii. Po pożarze ich kamienicy zabrali to co dało się jeszcze uratować i przylecieli do nas do Forks. Od tego tygodnia mieszkają u nas w domu.- Odpowiedziała mi wyczerpująco i zaczęła dopijać swoją kawę. Miałam dużo do przemyślenia. Może nie trzeba było go tak potraktować. A jeśli na mnie doniesie? Obleciał mnie strach. Spojrzałam na ścienny zegar. Pot słynął mi po plecach. Dochodziła osiemnasta. Zaraz powinniśmy mieć przerwę.
- Co powiesz na mały wyskok do szpitalnego bufetu? Tylko my we dwie, teraz zaraz. – Zaproponowałam jej. Musiałam jakoś odreagować. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, przytaknęła głową. Cisnęła pustym kubkiem do pojemnika na śmieci. Zrobiłam to samo, złapałam ją za dłoń i we dwie wbiegłyśmy na dyżurkę, aby pozbyć się naszych fartuchów lekarskich. Właśnie ściągałyśmy nasze identyfikatory, gdy ktoś zapukał. Po chwili do pokoju wkroczył Carlisle wraz ze swoim siostrzeńcem. Po raz pierwszy zobaczyłam jego twarz. Wtedy na korytarzu nie mogłam dojrzeć nawet jego oczu. Pięknych zielonych oczu[i[Cholera[/i].
- Bello, poznaj mojego siostrzeńca Edwarda. Będzie twoim zastępcą. – Oznajmił Carlisle, a chłopak uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Serce zaczęło mi walić jak młot u kowala. Żeby mnie nie rozpoznał. Proszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chochlik
Wampir na głodzie
Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Volterra Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:55, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
Robi się coraz ciekawiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:29, 24 Lip 2010 Temat postu: |
|
Zapraszam na kolejny rozdział opowiadania. Jest krótki,ale obiecuje,że na dniach pojawi się kolejny dłuższy. Zapraszam do komentowanie.
P.S JEśli ktoś chce, abym zrobiła mu banner do opowiadania, bądź wykonała komplet w postaci avatara i podpisu graficznego, nich pisze na priv, bądź w kąciku graficznym mojej twórczości. Najlepiej poznajdujcie sobie zdjęcia, z których mam korzystać.
Pozdrawiam
IC
~~*Rozdział 4 *~~
Modliłam się w myślach, podczas gdy Esme witała chłopaka w pracy.
- Jak miło, że będziesz z nami . – Cieszyła się kobieta, na co chłopak – posiadacz chyba najseksowniejszego głosy na świecie- oznajmił:
- Też się cieszę, cioteczko.
Następnie spojrzał na mnie. Pod ciężarem jego wzroku po plecach i całym ciele zresztą przeszedł nie dreszcz,
- Hej Bello, miło Cię w końcu poznać. – powiedział zielonooki wyciągając rękę na powitanie.
- W końcu ? –zapytałam zdziwiona i uścisnęłam jego dłoń. Była ciepła i miękka w dotyku.
Kątem oka dostrzegłam Carlisle’a , który patrząc na chłopaka popukał się w czoło oraz Esme, która przejechała sobie palcem po szyi. Nie tylko ja to widziałam. Edward uśmiechając się szeroko oznajmił :
- W domu wujka bardzo często mówią o pani chirurg – punktualnej i pożytecznej. Od kiedy zamieszkałem w Forks, nie usłyszałem o Tobie , ani jednej złej rzeczy .
- Aha. Teraz wiem, jak mnie inni na ustach malują.- Powiedziałam uśmiechając się. Spojrzałam na zegar. Było piętnaście po szóstej. Zerknęłam na Esme i przypomniałam o naszej przerwie. Kobieta chciała zaprosić naszych towarzyszy na posiłek, ale Carlisle chciał coś jeszcze pokazać Edwardowi. Życząc im powodzenia wyszłyśmy na korytarz. Mijając drzwi czułam na plecach czyjś wzrok. Już ja dobrze wiedziałam kogo. Wchodząc do windy nacisnęłam przycisk z odpowiednim piętrem , po czym zaczęłam się wpatrywać w lampę na suficie.
- Jest niesamowity, nieprawdaż? – powiedziała Esme splatając ręce na klatce piersiowej.
- Może.
- Przystojny, zdolny i wolny … - ciągnęła dalej. Gwałtownie opuściłam głowę i zaczęłam machać jej przed nosem rękami , tak jak robi to trener prosząc o czas.
- Chwila. Wolny? Esme , czy ty przypadkiem znowu nie bawisz się w swatkę? Pomogłaś już Jess i Angeli. Jedna chodzi z brzuchem, a drugiej mało co do niego brakuje. Nie skorzystam z twoich usług. Dzięki.- Powiedziałam. Winda powoli zwalniała. Sięgnęłam do tylnej kieszeni, aby wyciągnąć jakieś zaskórniaki. Po chwili wchodziłyśmy już do stołówki. Jak zwykle wieczorami świeciła pustkami. We dwie zajęłyśmy stolik obok balkonowych drzwi i przeglądałyśmy menu.
- Jakie masz plany na wieczór? – zapytała znad karty dań.
- Czy ja wiem… Zajrzę do dziewczyn . Pomogę Rosalie się pozbierać, bo dziś ją wypisują. Potem wrócę do domu. Może się prześpię, albo wyjdę na spacer. A co ?
- Tak myślałam, że może pójdziesz ze mną do kina. Zabierzemy Rosalie i mamę Edwarda? Nie mam co robić. Chłopaki jada na ryby. Wrócą dopiero jutro wieczór. Aha. Carlisle kazał Cię poinformować, że nasza grupa ma jutro wolne. Jutro i tak nic się nie będzie działo, bo pacjenci idą na przepustki. – powiedziała.
- Ne wiem czy mogę. No wiesz , mama Edwarda jest twoją szwagierką. A ja kim jestem ?
- Moją najlepszą przyjaciółką. - Oznajmiła uśmiechając się szeroko. Nie mogłam go nie odwzajemnić. Po chwili podeszła do nas Lauren – dziewczyna , która zastępowała Jessicę. Dziewczyna wyjęła gruby, różowy notesik i taki sam długopis. Zamówiłam sałatkę warzywną, a Esme kanapkę z kurczakiem.
Gdy kelnerka przyniosła nam dania, podzieliłyśmy się nimi i tak spędziliśmy przerwę. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy o dwudziestej pod miejscowym kinem.
Około dziewiętnastej spotkałam Rosalie na szpitalnym korytarzu. Ciągnęła swoje walizki w kierunku windy. Podbiegłam do mniej i pomogłam jej,
- Dziękuję. Nie wiem , czy sobie poradzę sama. A propo nie wiesz, gdzie można tutaj wynająć nocleg ? – zapytała.
- Wiem. Możesz u mnie przenocować, mam dwa wolne pokoje. Ale dlaczego pytasz, nie jesteś miejscowa ?
- Nie. – Powiedziała.
- Nic więcej mi nie powiesz ? –spytałam
- Może później. – Odpowiedziała uśmiechając się.
- Wiesz, że idziemy dzisiaj do kina.
-Wiem . Przyszła do mnie Esme. To miła i kochana osoba. Naprawdę mogę u ciebie nocować?
- Tak.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem, po czym skierowałyśmy się na parking. Wsiadając do mojego czarnego mustanga nie mówiłyśmy nic. Dopiero, gdy opuściłyśmy mury szpitala Rosalie ni stąd, ni zowąd zapytała:
- Jak długą będę mogła u ciebie nocować?
Spojrzałam na nią zdziwiona. W oczach dziewczyny kręciły się łzy.
- Dlaczego pytasz? Czy coś się stało? – Spytałam, zabierając jedną dłoń z kierownicy i gładząc ją po policzku. Na kremową sukienkę blondynki zaczęły spadać krople łez. Pośpiesznie starłam je ręką . Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i pociągając nosem zaczęła opowiadać historię. Na chwilę stanęło mi serce. To co usłyszałam było najgorszą rzeczą, jaka mogła się przytrafić tym dziewczynom …
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renesmee
Moderator
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:27, 24 Lip 2010 Temat postu: |
|
To jest świetne. Już nie mogę doczekać się na kolejną część
Kurczę, wszystkie ff na tym forum są świetne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:34, 25 Lip 2010 Temat postu: |
|
~~*Rozdział 5*~~
Prowadziłam samochód z mocno zaciśniętymi dłońmi na kierownicy, podczas gdy Rosalie opowiadała:
- Z Alice mieszkałyśmy Phoenix, w Arizonie. Pewnego dnia, to było chyba z dwa tygodnie temu, poszłyśmy na dyskotekę, aby uczcić zaręczyny naszej znajomej. Było naprawdę super. Zabawa trwała do późna. – Mówiła, delikatnie się uśmiechając. Jednak uśmiech szybko znikł, tak jak się pojawił.
- Ale w pewnym momencie, około dwunastej All zaczęło się kręcić w głowie, Zapomniałam jeszcze powiedzieć, że następnego dnia miałyśmy wyjechać do Indii, bo to tam nasza znajoma miała zmienić stan cywilny. Nasze bagaże i inne rzeczy były już gotowe, leżały spokojnie w bagażniku wynajętego busa. Ale wracając do tamtej nocy … Postanowiłyśmy, że na chwilę pójdziemy na zewnątrz. Przed budynkiem stała ławka. Przycupnęłyśmy na niej. Alice schowała głowę między kolana, a ja głaskałam ją po głowie. Nagle pod wejście podjechał van pana Banner’a. To, co nam powiedział, wstrząsnęło nami okropnie. Do tej pory nie dowierzam. Nasi rodzice, nasz dom… nasza kamienica. Nie ma już ich. Wszystko spaliło się doszczętnie. Podobno zawiniła instalacja elektryczna. Nic nie miałyśmy. Ani rodziców rodziny, domu. Zostały nam walizki i miłość. Tak… To dzięki Emmett’owi i Jasperowi udało nam się jakoś przetrwać. Kazali nam przyjechać do Forks. W Seattle zakupiłyśmy motor. To nim chciałyśmy się dostać do Forks. I dostałyśmy się, ale do miejscowego szpitala. Teraz przez moją głupotę nie wiadomo czy Allie się kiedyś ocknie! – Wykrzyknęła bijąc się pięściami po twarzy. Powoli oswobodziłam jedną rękę, schwyciłam jej ręce i odciągając od jej twarzy powiedziałam:
-, Co się stanie, to się nie odstanie. Żyj po prostu chwilą. Dla Emmett’a. Dla Alice. Dla mnie. Masz teraz nową rodzinę.
- Naprawdę?
- Tak. – Odpowiedziałam, uśmiechając się pocieszająco. Dziewczyna westchnęła i spojrzała przez okno. W świetle księżyca jej loki lśniły, jakby ktoś obsypał je złotem. W samochodzie zapadła cisza. Gdy dojechaliśmy do wieżowca, w którym mieszkałam oczy blondynki mało, co nie wyszły z orbit. Uśmiechnęłam się w duchu. Chociaż na chwile poprawił się jej humor. Biedna dziewczyna.
- Ty mieszkasz w czymś takim? - Zapytała zaskoczona, na co ja rozbawiona oznajmiłam:
- Nie ja, tylko my. Teraz to także twoje mieszkanie. Gratuluje.
Wyjęłam jej walizki z ubraniami z samochodu, po czym za pomocą pilota zamknęłam drzwi i włączyłam alarm.
- Super! A na którym piętrze mieszkamy? – Zapytała uśmiechając się do mnie. Też się uśmiechnęłam, po czym pokazałam jej na palcach, które to piętro. Otworzyła usta szeroko ze zdziwienia, po czym jak dziecko, które stara się przeliterować pierwsze słowa powiedziała:
- C.Z.T.E.R.N.A.S.T.E! Jak my się tam dostaniemy?
-Windą. – Powiedziałam uśmiechając się do niej. Gdy wyszłyśmy z windy na dziewczynie mało, co głowa się nie urwała. Tak wszystkiemu się zawzięcie przyglądała.
-, Ale jazda! W życiu czegoś takiego nie widziałam!
- Windy? –Zapytałam
- Nie głupolu, nigdy nie wiedziałam takiego olbrzyma. W sensie, że budynku. W Arizonie mieszkałyśmy w biednej dzielnicy. Gdy znalazłyśmy się pod drzwiami mojego mieszkania, z tylnej kieszeni spodni wyjęłam pęk kluczy. Włożyłam odpowiedni z nich do dziurki i zapraszającym gestem wprowadziłam ją do domu. Wejściem do naszego, od teraz mieszkania był piska blondynki. Zaśmiałam się na głos.
- się Cieszę się, że Ci się podoba. Chodź oprowadzę Cię.
~~***~~
Piętnaście minut później siedziałam w sypialni Rosalie, podczas gdy dziewczyna próbowała skompletować swój strój.
- Nie mam, co na siebie włożyć! W co się ubiera, gdy idzie się do kina z mamą swojego chłopaka, co Bells? – Zapytała wyrzucając zawartość swojej walizki na podłogę. Rozejrzałam się po podłodze, po czym podałam jej czarną sukienkę z falbanami. Masz załóż to … - powiedziałam.
- Tak, nadaje się. Masz zupełną racje. Dzięki. No, a ty, co zakładasz?
- Ja? Chyba założę czarną tunikę i legginsy. .
- Masowo. Ile mamy jeszcze Czasu?
- Do wyjścia jakieś 15 minut. – Oznajmiłam, po czym machając jej pobiegłam się przebrać.
~~***~~
Półgodziny później we dwie stałyśmy pod wejściem do kina i czekałyśmy na przybycie organizatorek spotkania. Byłam trochę zestresowana. Bo co…Rosalie to poniekąd synowa Esme, a Esme jest szwagierką matki Edwarda. A ja dla nich to, kto? Jestem tylko głupią i szarą nic nieznaczącą przyjaciółką. Z nerwów zaczęłam obgryzywać paznokcie.
- Masz papierosa? – zapytała Rosalie.
- Nie, a ty palisz?
Potwierdziła . Widząc moje dziwne zachowanie, poklepała mnie pocieszająco po ramieniu.
- Będzie dobrze.-Oznajmiła. I miała rację. Gdy na horyzoncie pojawiła się znajoma mi postać, zrobiła mi się troszkę przyjemniej. Jednak z pojawieniem się drugiej postaci - wysokiej brunetki – serce zaczęło mi obijać żebra , ale niepotrzebnie. Gdy kobieta ujrzała nas, szepnęła coś Esme do ucha, po czym chwiejnym krokiem wsparta na ramieniu towarzyszki ruszyły w naszą stronę. Na twarzy nieznajomej mi kobiety zakwitł niewyraźny uśmiech.
- Miło, że przyszłyście. Rosalie i Bello. To mama Edwarda. Elisabeth Cullen. Przepraszam za jej stan. Dzisiaj dostała prace, w miejscowej szkole, więc musiała to oblać. – oznajmiła przepraszającym tonem Esme.
- Tak się cieszę… że … was poznaję. Tylko powiedźcie dlaczego jest was po dwie sztuki. Macie siostry bliźniaczki ? – zapytała Elisabeth , po czym czknęła. Spojrzałam na Esme współczująca. Ona nie traciła jednak humoru. Usłyszałam jak Rosie za moimi plecami tłumi śmiech. Gdy się opanowała zapytała mojej przyjaciółki:
- To na co idziemy?
- Na nową ekranizację ,, Wichrowych Wzgórz";. Wiem , że je lubisz Bello. – powiedziała Esme, na co matka Edwarda powiedziała niewyraźnie:
- Też lubisz Katy? I te koniki? Ja bardzo lubię koniki, szczególnie te małe kucyki. A wiesz Esme ,że miałam takie w Anglii. W stajnie. Zawsze na nich jeździłam. Czasem wiązałam też włosy Lucy, naszej młodej służącej, ale… - zaczęła paplać, na co Esme powiedziała do nas:
- Idziemy już na sale. Nie spóźnijcie się.
Gdy obydwie znikły wśród tłumy, we dwie – ja i Rosalie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- Ktoś tu ma słabą głowę. Czy mi się zdaje, czy ona jest trochę nie ten teges– powiedziała Rosalie. Cały czas się śmiejąc weszłyśmy na sale projekcyjną. Zajęłyśmy miejsca obok Esme i matki Edwarda. Siedziałam koło niej – słodko śpiącej na niebieskim krzesełku. [i] mi nie popsuje dzisiejszego wieczoru[i] – pomyślałam. Nie wiedziałam jak bardzo się myliłam …
_________________________________
Linki ukazujące wygląd pomieszczeń i ubrań:
Wieżowiec , w którym mieszka Bella – [link widoczny dla zalogowanych]
: Pokoje w mieszkaniu Belli: sypialnia Belli : [link widoczny dla zalogowanych] , sypialnia Alice: [link widoczny dla zalogowanych] , sypialnia Rosalie:[link widoczny dla zalogowanych], łazienka : [link widoczny dla zalogowanych] , salon [link widoczny dla zalogowanych] , kuchnia i jadalnia: [link widoczny dla zalogowanych]
Sukienka Rosalie: [link widoczny dla zalogowanych]
Strój Belli: [link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez IsabellaCullen dnia Nie 16:11, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renesmee
Moderator
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:41, 26 Lip 2010 Temat postu: |
|
Świetne jak zawsze
Biedna mama Edwarda
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
IsabellaCullen
Administrator
Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1171
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ciałem w Puławach/ duszą i myślami w Forks Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:56, 01 Sie 2010 Temat postu: |
|
Oto kolejny rozdział opowiadania o naszym Aniele. Mam nadzieje, że tak jak poprzednie rozdziały i ten przypadnie wam do gustu. Liczę, że tak jak inne rozdziały będzie miał dużo komentarzu Żartuje... Pozdrawiam czytelników. Ten rozdział dedykuję właśnie wam.
~~*Rozdział 6 *~~
Godzina 22:00.
- Naprawdę, zapowiadam. Jeśli jeszcze kiedyś spotkamy się w kinie, razem z Esme i Elizabeth w tym samym czasie, to obiecuje, że następnym razem założę na siebie kombinezon! – Wykrzyczałam namaczając swoją ukochaną tunikę w misce z wodą, po czym namoczoną wrzuciłam do pralki. Ustawiłam pranie codzienne i wyszłam do salonu. Rosalie siedziała uśmiechnięta na kanapie w salonie przerzucając kanały telewizyjne.
- Nie było tak źle. Tylko twoja bluzka ucierpiała. Nie gniewaj się na Lisę. To nie jej wina, że ma słabą głowę i żołądek. – Powiedziała śmiejąc się głośno.
- Ha, ha, ha. Śmiej się ze mnie. Ciesz się, że twoja sukienka jest cała. – Powiedziałam wywracając oczami i usiadłam obok niej.
- Co jutro robimy? Wiem, że masz jutro wolne… - zapytała niepewnie.
- Miałam w planach pojechać do Seattle na jakieś małe zakupy. Poza tym
Chciałam skoczyć do obuwniczego. – Odpowiedziałam zerkając w stronę kuchni.
- Jesteś głodna? – Spytałam.
- Nie za bardzo. Właściwie to pójdę się położyć. A tak na marginesie. To czy mogłybyśmy wpaść jutro do Alice tak na chwilkę, co ? – spytała wyłączając telewizor i wstając.
- Ok.
Pożegnałyśmy się, życząc sobie miłej nocy. Gdy blondynka zamknęła drzwi od swojej sypialni w mieszkaniu zapanowała cisza. Skierowała się w stronę kuchni. Otworzyłam drzwi lodówki. Postanowiłam zjeść kanapkę z samych warzyw. Nalałam sobie szklankę soku jabłkowego, po czym wraz z gazetą medyczną i posiłkiem usiadłam przy blacie kuchennym. Doszłam do fragmentu, gdzie opisywano zalety i wady stosowania antybiotyków w wysokich temperaturach, gdy zadzwoniła moja komórka. Donośny dźwięk piosenki zespołu The Runaways roznosił się po całym salonie. Aby nie obudzić Rosie podbiegłam do kanapy i wygrzebałam telefon z czeluści mojej torebki.
- Isabella Swan przy telefonie. Słucham? – zapytałam. W słuchawce odpowiedziała mi Dollores- nasza szpitalna dyżurna.
- Pani doktor, panienka spod ósemki się ocknęła. To Alice Brandon. Dzwoniłam już do wszystkich, ale skontaktowałam się z doktor Esme i z panią. Czy mogłaby pani teraz do nas przyjechać? - zapytała kobieta, ale nic do mnie nie docierało. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefonem. Nie zauważyłam, że aparat uderzył z hukiem w drzwi Rosalie. Za moimi plecami usłyszałam głośne ziewnięcie.
- Usłyszałam dzwonek telefonu , a potem to trzaśnięcie. Czy coś się stało ? - zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
- Alice się obudziła ! – krzyknęłam. Dziewczyna na początku stanęła jak wryta, ale już po chwili podbiegła do mnie i rzuciła się w moje ramiona.
- Boże! Jak się cieszę!
~~***~~
Pierwsza ba salę weszła Rosalie. We dwie – ja i Esme. Czekałyśmy na naszą kolej.
Gdy dziewczyna wyszła , widać było jak na dłoni, że wyraźnie się jej polepszyło.
- Boże, jak się cieszę. Powiedziałam jej o wszystkim. O tym jak nas przygarnęłaś, też Bello. Alice chce Ci osobiście podziękować . – oznajmiła podekscytowana. Po jej słowach weszłam na salę. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, dziewczyna leżąca na łóżku spojrzała na mnie i zapytała:
- To ty jesteś Bella?
- Tak to ja. – Oznajmiłam . Dziewczyna powoli podniosła się, wstała z łóżka i o własnych siłach powoli podeszła do mnie.
- Tak się cieszę, że mogę Cię poznać. To ty uratowałaś mi życie. – Mówiła przytulając mnie. Aby nie upadła zaprowadziłam ją do łóżka. Była taka chuda i słaba. Bardzo skrótowo, aby jej nie przemęczać opowiedziałam jej wszystko. Słuchała mnie ze zrozumieniem. Od czasu do czasu zadawała jakieś pytanie, na które z chęcią odpowiadałam.
- Kiedy mnie stąd wypiszą ? – zapytała znienacka. Podrapałam się po brodzie i po chwili oznajmiłam:
- Jeśli dobrze pójdzie, to może pojutrze ?
- Odjazd! Już nie mogę się doczekać widoku mojego pokoju ! – Wykrzyczała wywołując śmiech na Sali.
~~***~~
Dwa dni później Rosalie nie mogła usiedzieć w miejscu. Wszędzie było jej pełno. Radośc i podniecenie zawładnęło nią całą. Zresztą tak samo jak mnie. Carlisle potwierdził moje słowa. Gdy wrócił z męskiej wyprawy poszedł do Alice. Po przebadaniu dziewczyny zezwolił jej nazajutrz wyjść do domu. Razem z Esme , mamą Edwarda i Rosalie przygotowaliśmy babskie przyjęcie powitalne u mnie w mieszkaniu. Zostało nam tylko na nią zaczekać. Jej chłopak Jasper obiecał, że ją podrzuci. Dochodziła siedemnasta, gdy rozległ się dzwonek do mieszkania. Ściągnęłam kuchenny fartuszek, po czym ruszyłam otworzyć. Mina Alice oglądającej mieszkanie byłą bezcenna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Claudia Whitlock
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:21, 01 Sie 2010 Temat postu: |
|
Okeeej. Przeczytałam wszystko i ogólnie pomysł bardzo ciekawy - przede wszystkim wciągający, a nie jakieś flaki z olejem lub klepanie tysięczny raz tego samego. Mimo, że tekst jest zbetowany to jest dużo błędów. Prawie w każdym zdaniu. Nie rozumiem czemu nikt wcześniej nie zwrócił na to większej uwagi?
Pozwolę sobie je tutaj wypisać:
Prolog i rozdział 1
Cytat: | przyjaźni , planów |
Spacja przed przecinkiem jest fe.
Z tego co pamiętam z lekcji polskiego to przed aby przecinka się nie wstawia, ale nie jestem pewna na sto procent
Cytat: | która gęsto oblepia Forks. |
Lepiej zabrzmi: oblepiała.
La Push. To nie Los Angeles Push XD
Cytat: | Zmęczona wyciągnęłam na długiej, czerwonej , pikowanej kanapie i wpatrywałam się w widok z 10-tego piętra szpitala w Forks. |
Jezu to zdanie zrobiło mi wodę z mózgu. Przecinek bez spacji przed
Po pierwsze: po co tyle przymiotników do tej kanapy? Wystarczą dwa. Jeśli już koniecznie chcesz ubarwić / przedłużyć zdanie - możesz użyć jakiegoś porównania
Po drugie: Co wyciągnęłaś? Nie napisałaś
Po trzecie: coś z tym piętrem nie gra. W Forks dziesięciopiętrowy szpital? Nie przemawia to do mnie
Po czwarte: na wszystkie świętości czy tak trudno napisać dziesiątego piętra? Cyfry nie wyglądają estetycznie
Po piąte: według mnie to zdanie lepiej by wyglądało tak: Zmęczona wyciągnęłam się / nogi na długiej, pikowanej kanapie w kolorze czerwonego wina (czy jakie tam chcesz porównanie) i spoglądałam w widoki widoczne z okna na dziesiątym piętrze szpitala w Forks.
Cytat: | ,,Co za okropnie męczący dzień” – pomyślałam. |
Albo cudzysłów albo kursywa - lepiej czyta się, gdy jest kursywa Po dzień dajemy przecinek i piszemy pomyślałam.
Dwanaście operacji.
Cytat: | Autokar , którym jechali uderzył w ścianę szkoły. |
Zagadkowe zdanie. Dokąd i kto jechał? Przypuszczam, że skoro pojazd wjechał w szkołę to byli uczniowie ;P Do usunięcia spacja przed przecinkiem Chyba, że przejezdni jacyś. Autobus szkolny wygląda inaczej i autokar też. Zobacz w google grafika
Cytat: | Dlaczego nie wiadomo. |
Zła konstrukcja zdania. Jeśli tak napisałaś to na końcu powinien stać znak zapytania. Po słowie dlaczego powinien być myślnik (spacja przed i po myślniku).
Cytat: | 12 operacji. Każda z nich inna. |
¿Qué es?
Po pierwsze: Dwanaście.
Po drugie: po co drugi raz piszesz o ilości operacji? Jeśli tak ma być no to po operacji robimy myślnik i dodajemy dalszy ciąg. Nowe zdanie jest bez sensu.
Cytat: | To dobrze, że za chwilę będę mogła wrócić do domu, założyć kapcie w kształcie żaby Kermita i obejrzeć dobry film. |
Boże. Najpierw jest mowa o dwunastu operacjach i nagle zmiana tematu pomieszana z radością powrotu do chaty? Trochę nie teges.
Cytat: | Sięgnęłam po nektarynkę, która leżała na stoliku obok kanapy, gdy odezwał się mój biper, wzywający mnie na oddział ratunkowy. |
Bla, bla, bla Gdy sięgałam po nektarynkę, która znajdowała się na stoliku obok kanapy, odezwał się mój pager. Musiałam natychmiast iść na oddział ratunkowy. Nie znam się, ale chyba oddział ratunkowy można podmienić na izbę przyjęć czy ostry dyżur, ale z racji tego, że nie jestem pewna - zostawiłam tak, jak jest Ach i pager to jest to samo urządzenie co biper. Obie nazwy pochodzą od słowa beeper.
Dajemy jeden lub trzy wykrzykniki. Więcej lub mniej jest niepoprawne!
Cytat: | Wzięłam swoją służbową koszulę i przypięłam identyfikator, po czym puściłam się biegiem do windy, zagryzając owoc. |
Och... Koszula znika. Zamieniamy na kitel. No i wiadomo, że służbowy Przecinek przed po jest fe. I na cholerę owoc? Z brudnymi dłońmi do chorych? To zdanie mogłoby wyglądać tak: Ubrałam kitel i przypięłam do niego identyfikator po czym sprintem pobiegłam do windy. Tą nektarynkę zostawiłabym w spokoju
Cytat: | Wokół trzech łóżek uwijały się, aż trzy zespoły ratunkowe. |
Przecinek wylatuje sprzed aż. I zamiast wokół napisałabym Przy trzech łóżkach pracowały aż trzy zespoły ratunkowe. I tak z tym zdaniem jest nie w porządku, ale już niech tak będzie.
Cytat: | Na dwóch łóżkach leżały dziewczyny w moim wieku. |
Ja wiem, że można tak powiedzieć o kimś kogo się widzi normalnie, ale nie w chwili, gdy ta osoba jest po wypadku. Nawet jeśli nie ma zakrwawionego ciała, ran czy co tam jeszcze, to osoba biorąca czynny udział w wypadku zawsze wygląda starzej. Lub jak śmierć. W zależności od rodzaju wypadku i tak dalej
Cytat: | Na trzecim łóżku leżało dziecko , które strasznie krzyczało. |
Hahaha. Na trzecim łóżku znajdowało się dziecko, które płakało i krzyczało głośno.
Cytat: | - Co my tu mamy? – zapytałam strzelając zdrętwiałymi palcami. |
Que? To pytanie nie na miejscu, jeśli są tam trzy ekipy z karetek.
Cytat: | Odpowiedzi udzieliła mi Esme. |
Zamiast tego zdania mogłaś napisać po kolejnej wypowiedzi odparła Esme...
Cytat: | - Wypadek motocyklowy. Te dwie dziewczyny jechały na motorze. W pewnym momencie ta blondynka straciła panowanie nad kierownicą i zjechała na chodnik potrącając 10-letniego chłopca. One zawadzimy o znak drogowy. |
Jeśli Esme jest lekarzem powiedziałaby: z udziałem motocyklu. Dziewczyny jechały na motorze, a nie na motocyklu. Wypadek jest samochodowy. A motocyklowy głupio brzmi. I po co to ta blondynka? Usuwamy ta. I liczebnik! Dziesięcioletniego chłopca. I co to jest: One zawadzimy o znak drogowy. To ciekawe, jak jechały, ale to nie ważne. Co z tym zawadzaniem?
Cytat: | - Chłopiec ma złamaną nogę i rękę. Blondynka jest nieprzytomna i zwichniętą nogę. Carlisle próbuje ją nastawić . Z uszu cieknie jej krew i ma bardzo dużo ran na czole. Sądzę, że ma wstrząs mózgu. A ta brunetka ma obrażenia wewnętrzne i liczne rany na całym ciele, no i złamania. Ciężko z nią. - Odpowiedziała ciężko wzdychając i wołana przez Carlisle’a- jej męża- podbiegła do blondynki, aby zabrać ją na tomografie. |
Pierwsze zdanie w miarę OK. Drugie - nie. Blondynka jest nieprzytomna i MA zwichniętą kostkę. I po cholerę Carlisle ją nastawia? Skoro jest nieprzytomna to zwichnięta kostka jest najmniej ważna. Spacja przed kropką po drugim zdaniu jest fe. No i świetnie. Wstrząs mózgu, a Carlisle nastawia nogę. Lol.
Teraz śmiech na sali, bo nie umiem tego wytłumaczyć, ale wiem, że tak nie powinno być - po skończonej wypowiedzi nie ma kropki i po myślniku nie ma dużej litery. Ona odpowiada, a nie na przykład stanęła przy drzwiach - wtedy stanęła z dużej litery no i kropka przed myślnikiem. A tak nie. Ech, nakręciłam, ale wiem, jak powinno być heh
Myślniki zaznaczone na czerwono - potrzebne są spacje. Przed aby wykopujemy przecinek. To chyba wszystko tutaj...
Cytat: | Podeszłam do łóżka, na którym leżała nieruchomo druga z dziewczyn. |
Bez przecinka.
Cytat: | Nasz dyżurny chirurg Ron Bagett wpychał właśnie rurkę intubacyjną do jej gardła. |
Chirurg będący teraz na dyżurze - Ron Bagett - wkładał właśnie rurkę intubacyjną do jej gardła.
Cytat: | – Ściągnij tutaj natychmiast przenośny aparat rentgenowski. – Oznajmiłam |
Bez kropki i oznajmiłam z małej.
Cytat: | Tętno 134, ciśnienie 85 na 60. |
Taki szybki puls i dość niskie ciśnienie? Raczej gdyby się kogoś traciło to i tętno i ciśnienie byłoby niskie.
Cytat: | - Biedna dziewczyna, przez głupotę nie wiadomo czy z tego wyjdzie. – Oznajmił [color=red[/color]mi stojący za moimi plecami Carlisle. |
Znowu: kropka, mała litera. I mi jest zbędne.
Cytat: | Jego blond włosy poprzyklejały się do jego spoconego czoła. |
Życie bym oddała, żeby to zobaczyć!
Cytat: | - Ładna dziewczyna. Jak się nazywa ? |
Na pewno ładna :shocked: Przed znakiem zapytania usuwamy spację.
Cytat: | - Alice, a dokładnie Alice Brandon. A jej siostra to Rosalie. |
A dokładnie usuwamy. - Alice, Alice Brandon - jak już. I: A to jej siostra Rosalie.
Cytat: | Ostrożnie nie chcąc jej zaszkodzić podciągnęłam jej koszulkę. |
Już gorzej być nie może Ostrożnie, nie chcąc jej zaszkodzić jeszcze bardziej, podciągnęłam jej koszulkę.
Cytat: | Miała pociętą prawie całą klatkę piersiową i wszędzie mnóstwo siniaków. |
Dwie hipotezy: albo jechały ponad dwieście na godzinę albo wleciały na kilkutonowy znak drogowy.
Cytat: | Pod cienką warstwą skóry ramienia było widać kości. |
Hahaha! Nie można być szczupłym? XD Na skórze były ciemne sińce w miejscach gdzie kości były stłuczone.
Cytat: | - Ma zgniecioną klatkę piersiową, złamany obojczyk i chyba uszkodzone płuco. |
Rentgen w oczach - cool! To naprawdę musiał być kilkutonowy znak drogowy
Cytat: | Ponownie zerknęłam na monitor, podczas gdy Carlisle przyglądał się dziewczynie. |
Och, nie. Carlisle też ma rentgena w oczach? Przecinek wywalamy.
Cytat: | Tętno i ciśnienie dziewczyny spadało , jak woda górskiego potoku. |
Spacja przed przecinkiem jest fe.
Cytat: | - Carlisle ! Tracimy ją! – wrzeszczałam. |
Spacja przed wykrzyknikiem jest fe. I nie wrzeszczałam, jak jakiś wsioch, w końcu to lekarz. Zawołałam, wykrzyknęłam, podniosłam głos.
Cytat: | - Musimy ją reanimować! Esme, defibrylator!!! |
No, jakby nie patrzeć to twój obowiązek XD
Cytat: | - Uwaga!! – rzekła i włączyła prąd. |
Jeden lub trzy wykrzykniki. I nie rzekła tylko zawołała. Rzec można coś na spokojnie I włączyła urządzenie. Lepiej brzmi.
Cytat: | Nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi uratować ją. |
No, helloł? Lekarz musi ratować nawet swego wroga. I powinno być: kazało mi ją uratować.
Cytat: | - Alice!! Słyszysz mnie!! Wracaj!! Teraz , proszę !! |
Och, jak w telenoweli xD
Jeden lub trzy wykrzykniki to raz.
Spacja przed znakami interpunkcyjnymi to dwa.
Cytat: | Za chwilę wykres elektrokardiografu zamieni się w linię prostą! |
Jeszcze chwila i na wykresie elektrokardiografu pojawi się ciągła linia prosta. Bez wykrzyknika.
Cytat: | - Esme , jeszcze raz, zwiększ moc!!- zawołałam. |
Wykrzykniki. I spacje przed znakami interpunkcyjnymi.
Cytat: | Ponownie ciałem dziewczyny wstrząsnął prąd. Spojrzałam po raz kolejny na ekran . |
Spacja przed kropką to jedno.
Przez ciało dziewczyny ponownie przebiegł prąd wymuszając wznowienie pracy serca.
Cytat: | - Udało się!!! - Krzyczałam. – Jej serce zaczęło ponownie pracować!! |
Z małej litery. I spacja przed wykrzyknikami jest fe.
___________________________________________________
Tekst wygląda tak jakby beta była tylko na tak zwanym papierze. Pewnie to nie są wszystkie błędy, ale starałam się je wszystkie wyłapać.
Więcej nie poprawię, bo sama korekta tego zajęła mi ponad półtorej godziny
Mam nadzieję autorko, że nie masz mi tego za złe Weź moje uwagi na przyszłość sobie do serca
No, a tak po za tym to są same suche fakty. Robiłam, przeczytałam, odłożyłam, pobiegłam, spadłam, leżałam. A co z myślami i uczuciami? Przydałyby się. I po co powiększasz czcionkę? Rozdział i tak jest krótki i tak
Masz potencjał - pisz, jak najwięcej, a będzie coraz lepiej
No... to czekam na ciąg dalszy
Jej... pierwszy post i taaaki długi
Pozdrawiam,
C. Whitlock
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bells123
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rumia Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:40, 12 Sie 2010 Temat postu: |
|
Bardzo cię przepraszam za to ze szybciej nie przeczytałam wszystkiego ale byłam u kuzynki która neta nie maL
Rozdziały genialne!!
Podoba mi się to jak ujęłaś w tym ff postać Rosalie, czytałam pełno ff i zawsze jest tak że nasza boldyna jest wredną zołzą, a teraz jest bardzo fajna i worgóle.
Nie będę się rozpisywać, dodam tylko że masz nie samo wity talent i proszę pisz dalej bo jesteś coraz lepsza w tym.
Czekam na kolejny rozdział.
Całuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|