Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:18, 16 Sty 2011 Temat postu: Powiem delikatnie Rozdział 5 (14.09.11r.) |
|
Jestem pierwsza z innym opowiadaniem,powiem że to będzie o Lily Evans.
Ściśle związane z moimi informacjami.
No dodaje Prolog i czekam na krytykę.
EDIT:Poznanie Snape'a z Lily w moim opowiadaniu jest inne,ponieważ o tym zapomniałam.Ale reszta będzie taka sama..jeżeli nie będę miała pomysłów.Bo jak będę je miała,to napiszę wszystko z mojej głowy.
Dziękuje ci Renesmee,moja tropiąca błędy,beto.
Prolog
Usiadła przy stole obok taty, gdzie siadała odkąd dostała list z Hogwartu.
Matka nie chciała jej puścić, miała ona bowiem iść do najlepszej szkoły w okolicy-razem z jej siostrą Petunią.
Pamięta ten dzień, to był najlepszy dzień życia Lily.
Był upalny dzień, a pani Evans przygotowywała śniadanie dla dwóch córek; Lily i Petunii.
Gdy słyszała śmiechy swoich dzieci, uśmiech sam zjawiał się na jej ustach. Pierwsza zbiegła Lily. Mała nałożyła na siebie puchaty szlafrok. Od razu za nią zbiegła Tunia w podobnym szlafroku. Śmiały się.
-Co jest takiego śmiesznego?- zapytała córki.
-Elvira nam powiedziała…-zaczęła Lily chichocząc.
-Że Veron się we mnie kocha!- Pisnęła Petunia radośnie.-Ten Veron Dursley,mieszka naprzeciwko Jenny.
-Och, tak. Rozmawiałam z panią Dursley, jest bardzo miła...-Skłamała pani Evans, nie rozumiejąc podekscytowania córki.
-Mamuś, co na śniadanie?- zapytała Lily w chwili gdy wszedł pan Evans.
-Jajecznica-odparła spokojnie.-A teraz Lily pójdzie po pocztę, a my wszyscy zajmiemy miejsca!
Ruda dziewczynka z uśmiechem poszła do drzwi wejściowych.
Ujrzała parę listów podobnych do siebie i jeden wyróżniający się. Podniosła wszystkie i wróciła do kuchni.
-Tato, to do ciebie...z firmy. To są rachunki…To ciocia Meggy, a ten jest…-zaczęła oglądać dziwny list. Koperta była pożółkła, a zielonkawym atramentem było napisane;
Panna L. Evans,
Średnia sypialnia na piętrze,
James st.(Street),London*
England
-A ten jest do…mnie-powiedziała zdziwiona i zaczęła otwierać kopertę.
Pogładziła papier. Pergamin-pomyślała mądrze.
Zaczęła czytać;
HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA
:::::::::::::::::::::::........................::::::::::::::::::::::
Dyrektor: ALBUS DUMBLEDORE
(Order Merlina Pierwszej klasy, Wielki Czar., Gł.Mag,
Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów.)
Szanowna Panno Evans,
Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września.
Oczekujemy pani sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
zastępca dyrektora
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi i poszła je otworzyć.
Za drzwiami stał Severus Snape, jej sąsiad, z znajomym listem w ręku.
-Witaj-przywitał się cicho.-Dostałaś list.
Kasztanowłosa zaczęła się zastanawiać, o co chodzi i domyśliła się, że chodzi o ten, który trzymała w ręku.
Chłopiec wytłumaczył wszystko dziewczynce i od tamtej pory są przyjaciółmi.
_________________
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Śro 16:12, 14 Wrz 2011, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mal Vampiro
Forumowa Miss Piękności
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mystic Falls Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:48, 19 Sty 2011 Temat postu: |
|
Niezłe, ma sens nawet. Czekam na ciąg dalszy i dużo weny życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:10, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
Rozdział 1: Tylko jedno
Uśmiechnęła się do siebie. To były piękne chwile, gdy jeszcze przyjaźniła się z Severusem Snape’em.
Właśnie na jej talerz wylądowały tosty i sadzone jajko.
Posmarowała tosta masłem i ugryzła kawałek.
-Tato, co w pracy?- zapytała, gdy przełknęła kęsa. Pan Evans uśmiechnął się do córki i powiedział:
-Nic nowego. Mój szef często zwalnia pracowników. Czasem mam wrażenie, że przydałoby mu się lanie.
Ruda zachichotała.
-Petunia, a u ciebie w szkole?- zapytała szybko, nie chcąc słyszeć odpowiedzi.- Mamo, a u pani Marilgold wszystko w porządku?- Zadawała pytania szybko, ale dość wyraźnie.
-Marilgold czuje się świetnie, a co u ciebie? Nigdy nam niczego nie powiedziałaś. Jesteśmy ciekawi- powiedziała zachęcając córkę do zwierzeń.
-Ja wcale nie jestem ciekawa tej szkoły dla DZIWOLĄGÓW-powiedziała szybko Petunia.
-Zamknij się, nikt cię nie pytał o zdanie- powiedziała Lily.- MOJA szkoła przynajmniej ma przyzwoitych uczniów, nie mówiąc o ślizgonach...-Wzdrygnęła się na myśl o Malfoy’u.
Nigdy nic na niego nie powiedziała, nie chciała narobić sobie niepotrzebnych kłopotów, mimo tego, nie pomyślała o tym, że może ją nienawidzić TYLKO z powodu jej pochodzenia. To nie fair.
-Jesteś wariatką...Specjalne zdolności? Pff! Też mi coś. Rodzice wysłali cię do wariatkowa-powiedziała, patrząc na nią z zazdrością. Oczywiście tylko Lily to wykryła.
-Zazdrościsz mi. Przecież wiem, że napisałaś list do profesora Dumbledore’a!- warknęła wściekła.- Sev powiedział ci wtedy, że nie mogłabyś być w Hogwarcie!
A później…on nazwał cię szlamą- powiedział cichy głosik.
Nie potrzebuje pomocy rudej szlamy…-Słowa bębniły w jej głowie niczym echo.
Jak ona śmie…Jak?- Myślała wściekła.
-Dziewczynki…przestańcie! Lily, co w twojej szkole? Nauczyłaś się czegoś ciekawego? A może masz chłopaka?- Z ust pani Evans wylatywały słowa.
-Ona...Mieć...Chłopaka!?- Petunia dusiła się ze śmiechu.
-A właśnie, że mam!- Wypaliła bezmyślnie Lily.
Co ja robię?- pomyślała.
-Masz jakiś dowód?- zapytała, po czym wzięła kęs swojego tosta.
Listy, prezenty...-myślała gorączkowo.
Nagle usłyszała znany trzepot skrzydełek. Wyciągnęła rękę dla nadlatujących sów. O dziwo, usiadły na nią, nie jedna, lecz dwie.
-Ciii…-Uciszyła je, głaszcząc po główkach i zabrała im listy.
-Lećcie do klatki Mirry, siedzi w swojej klatce- powiedziała do nich, a one po chwili odleciały.
-Przeczytaj-poleciła jej pani Evans.
Zaczęła czytać na głos tylko i wyłącznie po to, by zezłościć siostrę.
Droga Lily,
Pozdrowienia z malowniczej Italii!
Wreszcie tu jestem, w miejscu moich narodzin. Pamiętasz, jak opowiadałam ci historię pochodzenia mojego imienia?
Florencja, kocham to miejsce.
Moi rodzice są świrnięci. Śpiewali przez całą drogę do Rzymu. Koloseum…To jest nudne!
Ludzie, zlitujcie się!- Mimowolnie Lily zachichotała czytając dalej.- Na pewno nie będę chodziła tam, gdzie kiedyś wojownicy zostali zabijani przez dzikie zwierzęta lub na odwrót.
Przewidziałam to, o co chcesz mnie zapytać i odpowiedź brzmi: nie możesz. Nie możesz, napisz do Annie.
Całuję,
Flora
Westchnęła. Czy ona kiedyś dorośnie?
Nie, nie sądzę- pomyślała.
-To moja przyjaciółka, Flora- wytłumaczyła.- Jest...trochę nierozgarnięta...- Dodała cicho i zaczęła czytać drugi list.
Kochana Lily,
Jestem we Francji. Wiesz, że tu jedzą ślimaki? W każdym bądź razie, teraz to wiesz.
Można się tu wiele nauczyć, ale nie będę cię zanudzać.
Flora mi powiedziała, to, o co chciałaś mnie poprosić…To niezbyt wygodne. Moja mama twierdzi, że nie wrócimy do domu przed wrześniem.Flora i jej wewnętrzne oko, pff!Też mi coś.
Mam nadzieje, że znajdziesz jakieś wyjście.
Annie
Zostało tylko jedno…
Potter, James Potter.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Pią 23:13, 11 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mal Vampiro
Forumowa Miss Piękności
Dołączył: 02 Lip 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mystic Falls Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:50, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
Niezłe:0 Bardzo śmieszne są te momenty zazdrości Petunii. Ogólnie fajny jest ten twój tekst. Czekam na dalszą akcję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renesmee
Moderator
Dołączył: 23 Lip 2010
Posty: 1309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:55, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
Petunia jest wredną jedzą. Nawet moja siostra nie jest tak wredna, jak ona...
Nie Lily wina, że Petunia nie została czarownicą...Niepotrzebnie ją obwinia.
Rozdział mi się podoba. Liczę na więcej
Mam pytanie: Czy Lily w tym opowiadaniu zginie, gdy Harry będzie mały i tym samym sprowadzi opowiadanie do końca, czy ona nadal będzie żyć z Jamesem i Harrym jakby nigdy nic?
Pozdrawiam, Nessie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:59, 20 Sty 2011 Temat postu: |
|
Hymmm..Trudno będzie ją uśmiercać..Ja nie chcę...Uczyńmy strażnikiem tajemnicy Łapę i tyle.Niech Glizdogon się wypcha,ZDRAJCA...
A tak przy okazji,jak widzicie umieściłam dwa obrazki;Wybierzcie jeden.
Pierwszy-podoba mi się na 10
Drugi-na 8
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Czw 19:01, 20 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:58, 24 Sty 2011 Temat postu: |
|
|2|Mam do ciebie prośbę
-O co chciałam je prosić?- zapytała sama siebie, nie wiedząc, o co chodzi. Ale zostało jej tylko napisać do Jamesa, jeżeli się dowie, o co prosić.
-Och, bym zapomniała...Spakuj się, za trzy dni jedziesz z Tunią na obóz modelingu.- Powiedziała pani Evans, podając jej kubek z mlekiem. Zanim zrozumiała znaczenie zdania, wzięła parę łyków napoju, które po chwili zwróciła na stół.
-Że co?- zapytała, wytrzeszczając na matkę oczy. Pan Evans oglądał sytuację bez słowa, a Petunia nawet na nie nie spojrzała.
-Jedziesz na obóz modelingu z siostrą-powtórzyła pani Evans.
-Nie, nie jadę -powiedziała Lily stanowczo.-Nigdy.
-Nigdy?- zapytała cierpko pani Evans.-Właśnie, że jedziesz. My z ojcem jedziemy na dwa tygodnie do Grecji, a ty z Petunią na obóz modelingu. Wszystko jest zapłacone, poza tym nie masz, z kim zostać. Nie zostawimy cię samej tutaj-powiedziała.
A ja już wiem, jaka będzie moja prośba, pomyślała ruda dziewczynka.
-A gdybym...mogła u kogoś zostać na dwa tygodnie…Gdybym znalazła miejsce…-zaczęła cicho.
-Pierw musielibyśmy poznać tych ludzi-odparł ojciec po raz pierwszy od „kłótni“ Lily z matką.
-Załatwię to!- oznajmiła radośnie Lily.- Jeżeli ta osoba, do której napiszę się zgodzi, jutro porozmawiacie z jej rodzicami.
-Do kogo masz zamiar napisać?- zapytał pan Evans.
-Do przyjaciela, a właściwie dwóch-powiedziała, przypominając sobie o Syriuszu.
-Przyjaciela?- zapytała matka, która sprawiała wrażenie zaskoczonej.-Masz zamiar zostać dwa tygodnie u jakiegoś chłopaka? Musimy poważnie porozmawiać o pewnej sprawie…
O nie! Czy ona ma zamiar robić mi wykład o antykoncepcji?, pomyślała Lily gorączkowo.
-Rozmowy?- zapytała Petunia urażona.-Ze mną nie rozmawiałaś na ten temat!
Taaa…Znam już temat rozmowy, pomyślała pewnie.
-Bo tobie...-zaczęła pani Evans- nie był on potrzebny, Petunio.
-Może ja pójdę napisać ten list?- wtrąciła Lily.
-Nie. Najpierw zjesz śniadanie!
----
Po śniadaniu kasztanowłosa poszła do pokoju, by napisać list.
Drogi Jamesie...- zaczęła skrobać na pergaminie, jedna przerwała zastanawiając się, czy dobrze to zaczęła i jak to będzie brzmieć. W końcu to jej pierwszy list do Jamesa Pottera.
Hm. To jeszcze raz, pomyślała i znów zaczęła gryzmolić na pergaminie.
Drogi Jamesie,
Jesteś pewnie mocno zdziwiony, że do ciebie piszę. Otóż…Tak, to absurdalne, ale mam do ciebie prośbę.
Czy mogłabym zatrzymać się u ciebie na dwa tygodnie? Wiem to dziwne, że ja się ciebie o to pytam, nawet bardzo.
Ale mówię, znaczy piszę, poważnie! Nie żartuję. Od tego raczej jesteście wy.
Zrobię wszystko, by nie jechać na ten obóz, na który wysyłają mnie rodzice. No może nie do końca wszystko, ale jestem w stanie się z tobą umówić.
Jeśli sprawiam problem, to nie będę się narzucać.
Pozdrów ode mnie Syriusza,
Lily
----
W tym samym czasie
Dwaj młodzi mężczyźni latają sobie na miotłach, a matka jednego z nich coś gotuje w kuchni.
-Ej, wy tam, spokojnie!- krzyknęła pani Potter.- Nie chcę wypadków.
-I niczego takiego nie będzie, mamo!- zawołał James.
-Właśnie!- dodał Syriusz.
Pani Potter tylko westchnęła.
Nagle nadleciała sowa i usiadła na ramieniu kobiety. Była malutka, mieściła się w dłoni, i była lekko ruda.
List zaadresowany był tak:
James Potter,
podwórze
Dolina Godryka 7.(Wymyśliłam to)
-James!- zawołała.- List do ciebie!
James wylądował i wbiegł do domu. Matka podała mu list, a on zaczął go otwierać. List był średniej długości, napisanej schludnym pismem. To pismo rozpoznałby wszędzie. Lily. Tylko, dlaczego ona do niego pisze? Zaczął czytać;
Drogi Jamesie,
Jesteś pewnie mocno zdziwiony, że do ciebie piszę. Otóż…Tak, to absurdalne, ale mam do ciebie prośbę.
Czy mogłabym zatrzymać się u ciebie na dwa tygodnie? Wiem to dziwne, że ja się ciebie o to pytam, nawet bardzo.
Ale mówię, znaczy piszę, poważnie! Nie żartuję. Od tego raczej jesteście wy.
Zrobię wszystko, by nie jechać na ten obóz, na który wysyłają mnie rodzice. No może nie do końca wszystko, ale jestem w stanie się z tobą umówić.
Jeśli sprawiam problem, to nie będę się narzucać.
Pozdrów ode mnie Syriusza,
Lily
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:47, 11 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Rozdział 3 : ,,Modna Wiedźma”
James mocno zamyślił się po przeczytaniu listu. Lily pisała, by jej pomógł. Co miał zamiar zrobić? Tudzież nazywał się Potter i szalał za nią od trzeciej klasy.
-Łapo, okazuje się, że Lilka napisała z pewną prośbą, bardzo dla mnie korzystną... - oznajmił przyjacielowi, który stał tuż obok. Syriusz zaśmiał się.
-Korzystną? Musiałaby chyba wyznać ci miłość i poprosić o ślub! - Nadal się śmiał, ale gdy zobaczył minę Rogacza, natychmiast ucichł.
-Nie, nie o to chodzi. Nie chce jechać na jakiś obóz i pyta się, czy mogłaby się u nas zatrzymać - wytłumaczył tonem, jakby mówił do dwulatka.
-Jeżeli mama się zgodzi, to nie będziemy sami przez resztę wakacji...
Syriusz pokiwał głową i przyznał przyjacielowi rację.
Lily nerwowo stukała koniuszkami palców o blat, czekając na list od Pottera. Na dziewięćdziesiąt procent się zgodzi, a pozostałe dziesięć to była jej nie pewność.
-Jesteś pewna, że twój dziwny przyjaciel się zgodzi? A może go w ogóle nie ma, co? -zaszydziła Petunia.
Lily uśmiechnęła się krzywo i wzięła łyk herbaty. Pani Evans przeglądała jakieś czasopismo, ale okazało się, że owe czasopismo się rusza i jego tytuł to: ,,Modna Wiedźma”.
-Mamo, czy ty czytasz moje czasopismo? - zapytała Lily, mocno zdziwiona. Pani Evans uśmiechnęła się.
-Jest tu wiele ciekawych rzeczy, wyprzedzone nasze trendy! Chociaż te czarodziejskie również tu są.
Lily wysiliła się na uśmiech, ale chyba wyszedł z tego grymas.
Cały świat oszalał, pomyślała. A może to ja oszalałam?
Nagle, usłyszała trzepot sowich skrzydełek. Podekscytowana skoczyła do okna, błyskawicznie je otwierając.
-Lyl! - zawołała uradowana na widok miedzianej sówki. Sówka dziobnęła ją lekko w rękę i wychyliła nóżkę, by odpiąć listy. Lily odpięła je i szepnęła do sówki:
- Idź do Mirry, znajdziesz tam trochę wody.
Niecierpliwie klapnęła na krzesło i zaczęła rozwijać liścik.
Kochana Lily,
Oczywiście, że się zgadzam. Gdybym tego nie zrobił, nie byłbym Jamesem Potterem!
Drugi list jest dla twoich rodziców.
Na zawsze twój,
James
Podała drugi rulonik mamie i zaczęła nieopanowanie piszczeć i skakać ze szczęścia.
- Ten do was, szczegóły. Zgadzają się - zaświergotała.
-_-_-_-_-_-_-_-_-
- Loren, mamy nadzieję, że Lily się nie obraziła - odparła pani Esposito.
Florence, nadal uśmiechnięta, pokręciła głową.
- Na pewno nie. Lily nie przejmuje się takimi błahostkami.
-Mamo, mam nadzieję, że jest tu jakiś sklep, bo muszę kupić jakieś kiecki do Hogwartu - oznajmiła Florence. - Wiesz, randki i te sprawy... Trzeba jakoś wyglądać!
Pani Esposito zaśmiała się i pokiwała głową.
- Oczywiście, jutro pójdziemy do centrum.
_ - _- _ - _
Annabelle siedziała w hotelu, wyglądając przez okno. Na brzegu basenu siedziała jakaś zakochana para. Ann westchnęła. Nagle usłyszała tupot małych stópek, i przed jej oczyma stała mała Katherine.
-Co tam, Kathy? – spytała, patrząc z uwielbieniem na siostrzyczkę. Dziewczynka uśmiechnęła się uroczo i odgarnęła swoje loczki z czoła.
-Nia jącki! - zawołała radośnie. Annie spełniła jej prośbę i wzięła małą na kolana. – Belie, ciemu smutna?
Tylko jej siostra zwracała się do niej per Belle, pomijając całą rodzinę. Ann to było zdrobnienie, którego używali jej przyjaciele. Odpowiadało jej to. Anne to ładne imię, ale nie żałowała, że rodzice nazwali ją Annabelle Coco. Zdrobnienie, którego używali jej rodzice powstało od tego, że w ich mniemaniu była piękna. Zamyślona uśmiechnęła się do Kathie i zapytała, czy jest głodna. Mała ochoczo pokiwała głową, więc poszły do rodziców.
-_-_-_-_-_-
Lily właśnie przeglądała swoje ciuchy. Nie stroiła się dla Pottera, tylko najnormalniej w świecie wybierała ciuchy na wyjazd. Nie chodziło o to, by zrobić wrażenie na Potterze, tylko na jego rodzicach. Muszą wiedzieć, że przyjmują pod swój dach całkowicie odpowiedzialną osobę, ale też osobę, która akceptuje... Jamesa Pottera. Bo pewnie nagadał im głupot. Bo ona swoim owszem, gdyby to było prawdą, a rzecz jasna nie jest...! To Potter byłby szczęśliwy, jak wtedy, gdy Lily wpadła na niego i razem leżeli na podłodze...
Lily westchnęła i na chwilę przymknęła oczy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Pon 14:48, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:31, 24 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Hej. Nie wiem czy jest sens pisać, jeżeli nikt tego nie czyta... No może oprócz Nessie. Ale jeżeli nie będzie komentarzy (ale nie piszcie np. O fajnie. Weny życzę!) Chcę wiedzieć czy się wam podoba.
Rozdział 4: Nie odejdę bez mojej bluzki.
Dzisiaj rodzice Ann postanowili wybrać się na plażę. Mieli blisko, bo znajdowała się parę metrów od hotelu.
Mała Kathie szła żwawo obok Ann, opowiadając jej swój sen.
- ... A wtiedy ten potwój podsiedl do mnie i powiedzial ,,buu!” – Mała pokazała ruchy potwora. – Wyśtasilam się, ale wtiedy pszeszlas ty i macnielas patyckiem... I buu! uciekl! – Zaśmiała się radośnie, gdy siostra wzięła ją na ręce.
– Kathy, to nie patyk, tylko różdżka, i nie mów o niej głośno – szepnęła i przyłożyła palec do ust. – Ciiii...
Pani Henderson zaśmiała się i powiedziała:
– Nie szalejcie zbytnio z mówieniem o magii. Kathy, pójdziesz do szkoły za 7 lat, wówczas będziesz miała 11 lat.
Katherine klasnęła w rączki.
– Tyko niech tie paje lat sibko minie!
----------- ------- ----
Lily właśnie była w łazience, gdy usłyszała głośne walenie drzwi.
– Dziwaku, wyłaź stamtąd! – krzyczała Petunia. Lily westchnęła. Czekała na tą łazienkę pół godziny, nie wyjdzie, więc powiedziała:
– Przed chwilą sama byłaś w łazience, i to całe trzydzieści minut!
– Nie prawda! - zaprzeczyła gwałtownie, chociaż wiedziała, że to prawda.
– Teraz grzecznie poczekasz aż wyjdę – oznajmiła spokojnie Lily, i weszła pod prysznic.
- - - - - - - - - - - -
James Potter i Syriusz Black, za poleceniem pani Potter, właśnie sprzątali pokój gościnny.
– Trochę wysiłku się wam przyda! Wasza znajoma, Lily, nie będzie mieszkała w chlewie – powiedziała stanowczo i nie było, co się kłócić. Teraz właśnie myli podłogę.
– Nie wiedziałem, że to jest takie brudne! – Przyznał Syriusz. – Stary, co ty w tym pokoju robiłeś?
James zamyślił się na chwilę, po czym odpowiedział żartobliwym tonem. – Pisałem listy do Smarka. Wysyłałem mu próbki szamponu...
Zaśmiali się głośno.
– Ale tak naprawdę, co ty w tym pokoju robiłeś? – zapytał Syriusz już na poważnie, gdy ich wybuch śmiechu ucichł.
- Nie ważne. A teraz mniej gadania, więcej sprzątania!
– – – – – _____________-- – – – –
Nadszedł dzień wyjazdu. Lily wstała o ósmej, i z lekkim uśmiechem na ustach otworzyła oczy.
–Kochanie. – Pani Evans zapukała w już otwarte drzwi pokoju Lily. –Czas wstawać!
Lily wymamrotała coś w odpowiedzi i leniwie podniosła się z łóżka. Spojrzała na matkę skupiona i spytała:
- Czy Petunia jest w łazience?
Pani Evans westchnęła.
– Tak... Jest jakiś problem? – Spróbowała się dowiedzieć.
Lilyanne wywróciła oczami i skłamała:
– Nie, mamo, nie ma żadnego problemu.
Jak jej matka mogła być tak ślepa? Przecież zawsze jest kłopot. Zawsze, jeśli chodzi o Petunię.
Lily ziewnęła i mruknęła do siebie:
– Już niedługo pozbędę się Petunii, ale... – Wzdrygnęła się na myśl o Potterze.
– Mówiłaś coś koteczku? – Pani Evans zainteresowała się córką. Lily pokręciła głową i mruknęła, że nic ważnego.
– Nie chcesz, to nie mów. Ale zaraz zejdź na śniadanie – powiedziała i westchnęła.
Pani Evans wyszła, a Ruda rozłożyła się na łóżku.
– Już niedługo Mirro, a będziemy w magicznym świecie. Z dala od tej wiedźmy... Ej! Zaraz! Ona nie może być wiedźmą! Nie jest czarodziejką... - Zaśmiała się wdzięcznie i podniosła z łóżka. Nałożyła jedwabisty szlafrok i zeszła na śniadanie.
~~
– Chłopcy, wstawać! – Zawołała pani Potter, wykładając talerze. – Śniadanie!
Syriusz wstał pierwszy i podszedł do Jamesa. – Rogacz, dzisiaj przyjeżdża Evans. Twoja miłość, pamiętasz? – powiedział znudzonym tonem. James otworzył oczy i mimowolnie się uśmiechnął. To dziś, pomyślał. Wstał i razem z Syriuszem zszedł do jadalni.
– Ojciec pojechał coś kupić na obiad – oznajmiła, podając huncwotom talerze. – Jak wróci, to przygotujemy się i... – Nie dokończyła, bo syn jej przerwał :
– Pojedziemy po Lily!
Westchnęła.
– Tak, pojedziemy po Lily, ale nie przerywaj jak mówię, dobrze?
– Nic już pani nie poradzi – odezwał się Syriusz. – On nawet o niej śni. To jest miłość od pierwszego wejrzenia.
Pani Potter się zaśmiała.
– Wiem coś o tym... Miejmy nadzieję, że jest mądra i piękna, jak mówisz – odparła.
~~
Lily jadła tosty w skupieniu, pocieszając się uwolnieniem od okropnej siostry. Już niedługo!
– Ustaliłam z panią Potter, że odwiozą cię na King Cross – zawiadomiła ją pani Evans. – Jak ja będę tęsknić!
Lily uśmiechnęła się blado.
– Ja też mamo – powiedziała.
– A ja nie! – Wtrąciła Petunia. Pani Evans posłała jej karcące spojrzenie. – No co? Wreszcie będzie normalnie.
Lily westchnęła.
– Perspektywa pobytu u Potterów do końca wakacji wydaje się lepsza niż ten ,,obóz”.
Pan Evans patrzył na córkę i uważnie jej się przyglądał.
– Tato... Dlaczego się tak dziwnie na mnie patrzysz? – zapytała.
– Strasznie wyrosłaś... No wiesz, o co mi chodzi... Jesteś już kobietą.
Lily zaczerwieniła się i wymamrotała, że musi dopakować parę rzeczy. Pobiegła na górę i położyła się na łóżku.
– Nawet mój ojciec – żachnęła się. Zamknęła oczy, gdy nagle ktoś zapukał w drzwi jej pokoju.
– Tak? – wymamrotała. – Wejdź, wejdź.
~~
James i Syriusz doczyszczali pokój, w którym miała zamieszkiwać Lily podczas swojego pobytu w Dolinie Godryka. James ścierał kurze, a Syriusz mył lustro.
– Masz jakieś wiadomości od Florence? – zapytał nagle Syriusz. James zdziwił się pytaniem przyjaciela. Nigdy nie pytał o przyjaciółki Lily.
– Nie, jak pojedziemy po Lily, to się ją spytasz. Ona zapewne coś wie – zapewnił Syriusza Rogacz.
Łapa pokiwał głową i zaczął trzeć lustro ruchem okrężnym.
– Lustereczko, lustereczko powiedz przecie... Kto najprzystojniejszy jest na świecie? – spytał.
– James Potter... James Potter! – odpowiedział Rogacz niskim tonem. Za tą odpowiedź dostał w ramię.
– Wcale nie! Bo Syriusz Black – powiedział dumnie, wypinając pierś. – Zakochane jelenie niech się wypchają.
– A kundlom nawzajem! – dogryzł mu James.
Zaśmiali się i wrócili do sprzątania.
~~
Problemy i wątpliwości spłynęły razem z wodą. Wyszła z brodzika i wzięła ręcznik. Opatuliła się nim, starannie się wycierając. Nałożyła bieliznę i spodenki. Jednak brakowało jej bluzki. Zmarszczyła brwi.
– Przecież wzięłam tą zieloną! – Zdziwiła się. Ale po chwili wiedziała już, w czym rzecz i warknęła. – Petunia.
Zezłoszczona wyszła z łazienki i zaczęła walić o drzwi siostry.
–Petunia! Petunia! – krzyczała. Drzwi się otworzyły i ujrzała twarz siostry.
– Czego chcesz?
– Mojej bluzki. Zabrałaś ją! Przyszłam po moją bluzkę i nie odejdę bez niej.
~~
Wesołych Świąt!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reneesme1
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Forks Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:18, 30 Sie 2011 Temat postu: |
|
Mnie się podoba. Choć moim zdaniem pierwszy rozdział, zresztą reszta też, troche za szybko lecisz z akcją. Troszkę zwolnij, więcej emocji bohaterów, a będzie jeszcze ciekawiej.Wstawiaj następny rozdział.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Śro 16:11, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Rozdział 5: O nie! Tylko nie Jade Morris! Cz. 1
Petunia udawała zdziwioną.
– Ja? Ja nic nie wzięłam.
Lily zaśmiała się.
– No oczywiście, że nie! To elfy!
Petunia ominęła Lily i zeszła na dół. Lily podążyła za nią.
– Oddawaj mi bluzkę! – warknęła Lily. Petunia udała, że jej nie słyszy.
W tym samym czasie w salonie stali Potterowie i Syriusz.
– Lily zaraz zejdzie – zapewniła ich pani Evans. – Na pewno. Nie chcieliśmy jej wam narzucać, ale... Ona ma jakieś uprzedzenia, co do siostry... Nie wiem, dlaczego tak się znienawidziły....
– Nic nie szkodzi – odpowiedziała pani Potter.
– Przyjmujecie pod swój dach kogoś obcego...
– Nie będzie gorsza od Jamesa i Syriusza. Z nimi jest wiele kłopotów. To naprawdę nic takiego.
Nagle usłyszały huk.
– To pewnie któraś coś zwaliła. – Kolejny dźwięk i echo słów: ODDAJ MI MOJĄ BLUZKĘ!
– To Lily – odparł James swobodnie, a wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.
– No co? – zdziwił się. – Po tych latach potrafię rozpoznać czy to ona krzyczy.
Syriusz pokiwał głową. Rozumiał przyjaciela. Zazwyczaj powodem krzyku Lily byli właśnie oni. I ich żarty.
Pan Potter pokiwał głową na słowa syna, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Na stołku stał dziwny przedmiot.
– Proszę pana, czym jest to dziwne urządzenie? – zapytał z zaciekawieniem.
W tym samym czasie Lily goniła siostrę. Nie było to nic trudnego, bo siostra nie była dość sprawna fizycznie.
Stały przy stole w kuchni, a Petunia robiła sobie kanapkę.
– Oddawaj moją bluzkę. Ty żmijo, oni zaraz tu będą – wysyczała Lily. – Powiedz, co z nią zrobiłaś!
Petunia prychnęła i oznajmiła od niechcenia:
– Być może pomyliłam ją ze ścierką.
Oczy Lily zapłonęły.
– POMYLIŁAŚ MOJĄ BLUZKĘ ZE ŚCIERKĄ!? TY ŚWINIO, TY IDIOTKO... TY... TY!!! – Rudej zabrakło słów. Dlaczego akurat dzisiaj? Wszystko już spakowane! Tylko te wybrane ciuchy... Próbowała się uspokoić.
Jednak jej się to nie udało. Wzięła ścierkę z blatu i walnęła nią Petunię.
– TO jest ścierka dla twojej informacji! – Petunia zaczęła uciekać przed Lily.
Zatrzymały się w salonie, gdzie siedzieli Potterowie.
Jednak dziewczyny tego nie zauważyły.
–Jak mogłaś, Petunio? Akurat dzisiaj! – żachnęła się rudowłosa. – Mogłaś to zrobić każdego dnia! Dosłownie każdego! Ale nie, Lily trzeba z kompromitować akurat przed gośćmi!
– Zamknij się wiedźmo! Te dziwolągi powinno zamknąć w więzieniu!
Ich kłótnię przerwała pani Evans.
– Przestańcie! – Lily powoli odwróciła głowę w stronę głosu. Całe zdarzenie obserwowali jej rodzice, Potterowie oraz dwójka Huncwotów.
– To.. To państwo już są? – zapytała zdziwiona. James patrzył się na nią z zainteresowaniem i o dziwo nie patrzył na jej piersi. Petunia patrzyła na chłopców, tak jak Glizdogon patrzy na czekoladę. – Pożądliwie.
Lily jąkała się i patrzyła oszołomiona na gości.
Pan Potter uśmiechnął się lekko.
– Witaj Lily, wiele o tobie słyszeliśmy – powiedziała pani Potter. – Jesteś tak samo piękna jak z jego opisów.
Lily zarumieniła się lekko i powiedziała nieśmiało:
– Dziękuję. – Po chwili jednak ponowie odwróciła się w stronę siostry, jej oczy zmrużyły się, a ton z nieśmiałego przemienił się w ostry. – Teraz wymyśl, co ja takiego na siebie włożę!
Pani Evans westchnęła i odparła stanowczo:
– Lily, idź i załóż bluzkę.
Lily spojrzała na matkę.
– Nie mogę. Wszystko już spakowałam, a bluzki są na samym końcu. Nie będę się teraz rozpakowywać, nie ma czasu.
– Może Petunia ci coś pożyczy? – zaproponował pan Evans.
Dziewczyny zaskoczone propozycją ojca zdążyły wykrzyknąć odpowiedź, zanim dokończył pytanie.
– Więc... – Pani Mary uśmiechnęła się blado. – Chyba wiem, co możesz założyć....
Poszła do sypialni i wróciła z jakąś torbą.
– Miałam dać ci to na osiemnaste urodziny... To jest takie no wiesz... – Lily spojrzała podejrzliwie na matkę i przejęła torbę. Nie zaglądając do środka poszła do łazienki.
– No nie! – pożaliła się Petunia głośno. – Najpierw rozmowa, później to... Jestem przecież od niej starsza!
Pani Evans posłała tylko córce pełne zażenowania spojrzenie. Po chwili usłyszeli głos młodszej córki Evansów. – Ja się tak nie pokażę.... – po czym dodała oskarżycielsko: – Mamo, myślisz, że ja tak wyjdę?
Pani Evans tupnęła nogą.
– Owszem wyjdziesz! Inaczej jedziesz na obóz – odparła stanowczo. Lily wydała z siebie ciche westchnienie i ruszyła do salonu.
Miała na sobie jasnozielony gorset z błyszczącego materiału, który był miękki w dotyku. Widniały na nim kwiatowe wzory wyszyte czarną nicią. Musiała zdjąć stanik, ale i bez tego gorset dobrze uwydatniał jej kształty. Z kolejnym westchnieniem wkroczyła do salonu.
Pan Evans zagwizdał.
– Tato! – jęknęła.
– Możecie już iść – stwierdziła z zadowoleniem pani Evans. Chcąc zmienić temat spytała:
– Lily, bagaż jest w twoim pokoju, prawda? – Lily pokiwała głową, po czym mruknęła, że zaraz je przyniesie.
–O nie, nie! – zaprzeczył Pan Potter i wyciągnął różdżkę. – Nie będziesz dźwigać. Zaraz twój kufer i walizki będą tutaj – oznajmił i dodał: – Accio kufer Lily! – Z góry przyleciał kufer. – Accio walizki Lily! – Przybyły i walizki.
Pani Potter uśmiechnęła się lekko. – Załatwione. Pożegnaj się z rodzicami i lecimy! Charles*, daj mi proszek Fiuu... – Pani Potter odwróciła się do męża.
Państwo Evans podeszli do młodszej córki. Mary przytuliła ją i szepnęła na ucho:
– Będziemy tęsknić!
– Nie chcemy niechcianych ciąży, Lily – ostrzegł ją ojciec. – Ale kochamy cię i nawet...
– Rozmawiaj o tym z Jamesem, nie ze mną. Obiecuję, że nie będzie żadnych ciąży, okej?
Pani Evans zaśmiała się i przytuliła mocniej córkę. – Zobaczymy się dopiero za parę miesięcy... Obiecaj, że będziesz pisać!
Lily uśmiechnęła się i powiedziała:
– Obiecuję, obiecuję. Ale wy też macie pisać!
Pokiwali głowami. Pani Evans puściła córkę, ale po chwili uściskał ją tata.
–Pisz i wróć szybko – powiedział i ją puścił. Pani Evans ucałowała ją w policzki. – Kochamy cię córeczko. A teraz uciekaj...
Lily uśmiechnęła się.
– Też was kocham. – Odwróciła się, a tam Pani Potter rozmawiała o czymś z Jamesem. Po chwili zwróciła się do Lily.
– Podróżowałaś już kiedyś siecią Fiuu? – spytała. Lily pokręciła głową. – Dobrze, twój dom został podłączony do sieci tylko na jedną podróż, właśnie do naszego domu.
Widząc jej zdziwioną minę dodał: – Pracujemy w ministerstwie. Nie masz się, czym martwić.
Lily uśmiechnęła się lekko.
– A tak ogólnie... – Zwróciła się do Jamesa i Syriusza. – To się nawet za wami stęskniłam. – Syriusz uniósł brew.
–Za nami? – spytał sarkastycznie. – Chyba za samym Rogaczem. – Spojrzał na przyjaciela. – On też się stęsknił... – Nie dokończył, bo Ruda przytuliła ich. James był wniebowzięty.
Nikt nie interesował się Petunią, gdy nagle Lily stwierdziła: – Wygląda na to, że widzimy się w święta.
Petunia prychnęła i powiedziała cicho:
– Albo nigdy. Jeżeli nie wrócisz, czego bardzo pragnę.
Rodzice nie słyszeli ostatnich słów, ale i tak byli zbulwersowani.
– Petunia! – Oburzyła się Pani Evans.
Lily tylko westchnęła.
– A, Petunio, jak będziesz jechała na wakacje z chłopakiem, to porozmawiamy.... A wątpię żebyśmy ci pozwolili... Po twoim ostatnim wybryku! Lily jest przynajmniej odpowiedzialna...– Lily nie wiedziała, o co mamie chodziło.
–Jakim wybryku? – zainteresowała się.
~~
W domu Potterów pojawili się dość szybko. Bez zbędnych opóźnień. Gdy byli na miejscu Syriusz nie mógł się powstrzymać i powiedział do Lily:
– Niezła figura... Wiem, że to pewnie powie ci Rogacz, ale ładnie wyglądasz!
Wszyscy to słyszeli a Lily odparła:
– Konkurujesz z najlepszym przyjacielem? Niedobrze...
Kręciła głową. Rozejrzała się po pomieszczeniu, było tam dość przytulnie i miło.
Na półkach stały książki i zdjęcia rodzinne. Na jednym widać było młodszą Panią Potter w szacie z Hogwartu.
* * *
Charles, to tata Jamesa. A jego matka ma na imię Dorea.
* * *
Było nawet portret. Postać na nim, wysoki mężczyzna, uśmiechnął się i powiedział:
– Nareszcie! A kim jest ta młoda dama?
Uśmiechnęła się nieśmiało, a Pani Potter powiedziała:
– To Lily Evans, może coś o niej słyszałeś?
Portret tylko kiwnął głową i posyłając jej uśmiech zniknął. Pewnie odwiedza jakiś inny portret...
–To jak? Lily rozgość się, a ja zaparzę herbaty! – Pani Potter uśmiechnęła się lekko. – James, Syriusz... Oprowadźcie koleżankę...
* * *
–I oto twój pokój, Lily – oznajmił James i otworzył drzwi. Wyjął coś z kieszeni i jej podał. – To klucz od niego. Czuj się jak u siebie, a potem z Syriuszem podamy ci dalsze instrukcje...
–Dalsze instrukcje, czego? – zdziwiła się Evans.
– Dalsze instrukcje pobytu w tym miejscu. Mamy tu pewne zasady – odpowiedział na jej pytanie Syriusz i uśmiechnął się lekko. – Pozwalamy ci zapoznać się z pomieszczeniem. Bywaj, Evans! – Razem z Rogaczem zniknął za drzwiami, zostawiając osłupiałą dziewczynę samą. Lily usiadła na łóżku i rozejrzała się po tymczasowym pokoju. Nie mogła rzec, że jest tam pusto, bo tak nie było. Oczywiście szafki i szuflady były puste. A na półkach też można by było coś postawić.
– Może nie będzie tak źle... – powiedziała, uśmiechając się lekko.
Po paru minutach pokój był bardziej pełny i Liliowy.*
Na półkach ustawiła nawet parę ramek ze zdjęciami i parę książek, które Lily postanowiła ze sobą zabrać.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
– Proszę – powiedziała i ustawiła na szafce przy łóżku zdjęcie roku już siódmego, zamieszkującego Gryffindor. Czyli zdjęcie Huncwotów i Florence, Ann, Melanie i jej samej. Melanie zmieniła szkołę, teraz uczęszcza do Dumstrangu. Lily nie była tak przywiązana do dziewczyny, ale mimo tego wiadomość o zmianie szkoły na Dumstrang był dla niej szokiem. O wiele bardziej lubiła Mary Macdonald, koleżankę będącą na tym samym roku, co Lily. Były w tym samym domu, jednak nie dzieliły dormitorium.
Do pokoju wkroczyła pani Potter.
– Przeszkadzam? – spytała zaniepokojona. Lily zaprzeczyła ruchem głowy.
Lily przyglądała się zdjęciu, na którym widnieli szczęśliwi ludzie. Zdjęcie było zrobione na błoniach, były to urodziny Flory. Sama dziewczyna miała na głowie diadem i usiłowała zachować powagę.
Lily uśmiechała się zza Jamesa, który patrzył się na nią kącikiem oczu i też się uśmiechał. Syriusz ze złością próbował dosięgnąć Lily, a Ann śmiała się z Florence. Peter miał w ręku kawałek czekolady, który pokazywał do obiektywu. Zdjęcie robiła Melanie, z której było widać tylko głowę.
– Nie wiedziałam, że można być tak radosnym z powodu jednego zdjęcia – odparła Dorea, uśmiechając się wesoło. Lily odwzajemniła uśmiech.
_______________________________________________________________________
[Liliowy – bardziej w stylu Lily, nie chodzi o kolor. Źle wyglądałoby ,,Lily'owy” więc jest tak. – dop. aut.]
– Ja też nie – odparła. – Nie wiem, jak udało im się namówić mnie, żebym stała tak blisko pani syna...
– Nie udało. Chowałaś się przed Syriuszem – przerwał jej Rogacz, który przybył do pokoju razem z Łapą.
– Gonił cię i krzyczał, że zabije.
– Wyśmiewała się z moich bokserek! – bronił się Syriusz. Lily wybuchła śmiechem.
– Gdybyś nie szukał ich w mojej obecności to nie miałabym, z czego się śmiać! Różowe misie!
– Evans, nie obchodzi mnie to, że jesteś obiektem westchnień Jamesa, i tak cię dorwę. To ostrzeżenie.
Pani Potter westchnęła.
– Ja też was ostrzegam. Żadnych mordów w moim domu!
– I zaprosiliście do domu Lily? – zdziwił się Łapa. Pani Potter ponownie westchnęła i wyszła.
* * *
Kiedy Lily zostały przedstawione wszystkie zasady, rodzice Jamesa zawołali ich na obiad.
Zeszli dość szybko, bo od przyjazdu Lily wszyscy byli głodni.
Pani Potter wskazała Lily miejsce pomiędzy nią a Jamesem. Lily tam usiadła bez zbędnych dyskusji.
* * *
Następnego dnia, Lily została obudzona przez słońce i głośne westchnienie pani Potter.
Właśnie wtedy zorientowała się, że nie jest we własnym łóżku. Wzięła głęboki wdech i zeszła z łóżka. Wzięła szlafrok i nową bieliznę i ruszyła do łazienki. Po wzięciu prysznica i nałożeniu szlafroka skierowała się za hałasem. Doszła do otwartego pokoju, w którym stała pani Potter, z założonymi rękami.
– Pani Potter...
Kobieta spojrzała na nią i z uśmiechem powiedziała:
– Od godziny próbuję go obudzić i to na nic. Sama zobacz. – Podeszła do syna. – JAMESIE POTTERZE!
Kobieta krzyknęła to tak głośno, że do pokoju wpadli Syriusz i Pan Potter.
– Ej, co jest? On śpi – zdziwił się Syriusz.
– Właśnie. Czemu krzyczysz, Doreo? Przecież on śpi. – dodał zdezorientowany Charles.
Dorea Potter westchnęła.
– I w tym rzecz, on śpi! A ja go budzę już od godziny!
Charles kiwnął głową ze zrozumieniem.
– Nie dziwię mu się. Ja też bym chciał jeszcze spać – oznajmił.
– Może ja spróbuję go obudzić? – zaproponowała Lily. Pani Potter uśmiechnęła się.
– Naprawdę? Mogłabyś? – spytała. Lily w odpowiedzi kiwnęła głową.
Rozpromieniona Dorea Potter przepuściła Lily w drzwiach.
Ruda rozejrzała się po pomieszczeniu. Na ścianach były zdjęcia Huncwotów robiących kawały, ale też normalne. Jednak więcej było jej zdjęć i rysunków przedstawiających różne sytuacje i rysunki przedstawiające Lily. Oszołomiona tym widokiem Lily podeszła do łóżka, na którym smacznie spał James Potter.
Spał z uśmiechem na ustach, a Lily musiała go z tych pięknych snów wybudzić.
Schyliła się nad chłopakiem, a właściwie mężczyzną i wyszeptała mu miękko do ucha:
– James... – Nie dokończyła, bo już tkwiła w jego ramionach, a na szyi czuła jego ciepły oddech.
– Lily? Jak ci się to udało?! – spytała oszołomiona Pani Potter.
Lily uśmiechnęła się lekko i fachowym tonem odparła:
– Wymówiłam jego imię.
Pani Potter zachichotała.
– Jak mogłam na to nie wpaść? Wystarczyło, że to ty!
– Dobra, ale skoro już się obudziłeś, to może byś wstał?
Jednak chłopak pozostał niewzruszony na słowa dziewczyny.
– Ale mi jest wygodnie!
Pan Potter uśmiechnął się szeroko. – Pamiętam jak byłem w twoim wieku i tak samo podrywałem twoją matkę.
– To stąd bierzesz te głupie pomysły! – odparła Lily, a Dorea Potter uśmiechnęła się z wygraną w oczach.
– Widzisz? Mówiłam ci, że te pomysły były głupie i dziecinne, Charles.
On zaprzeczył i powiedział, że tylko my jesteśmy takiego zdania, bo innym osobom zawsze się podobały. Pani Potter uśmiechnęła się tylko.
– Jak poczujecie się głodni, to czekam na was z śniadaniem – rzuciła w stronę
siedemnastolatków, a będąc przy drzwiach dodała: – A i Lily, jak będziesz miała czas to przyjdź do ogrodu. Chciałabym z tobą porozmawiać... James! – zawołała ostrzegawczo, zauważając, że szlafrok Lily dziwnym trafem został rozpięty. Patrząc na Lily wyszła i zza drzwi zawołała.
– Opanuj się.
Chłopak nie przejął się zbytnio słowami matki i nie puścił dziewczyny. Wyszczerzył się tylko do przyjaciela.
– Mam was zostawić samych? – spytał, unosząc znacząco brwi.
– Nie trzeba – powiedziała Lily, przegryzając wargę. Była trochę onieśmielona. Obok niej, leżał obejmujący ją półnagi facet. Jeszcze nigdy nie była z nim tak blisko, jednak w ramionach Jamesa czuła się bezpiecznie, co wydało jej się dziwne. – To, co dzisiaj robimy?
– Na razie jemy śniadanie, chodźcie! – oznajmił Syriusz, wybiegając z pokoju.
Zostali sami. Lily po raz kolejny spojrzała na ściany pokoju. James podążył za jej wzrokiem i zarumienił się lekko.
– Skąd masz te wszystkie zdjęcia? – spytała Lily i wyrywając się z objęć chłopaka, usiadła.
– Umm... Od dziewczyn. Niektóre zrobił też Remus... – odparł, chowając twarz w jej włosach.
Lily, czując jego oddech na swojej szyi, zarumieniła się, a jej serce zaczęło bić szybciej.
Nie wiedziała, co się z nią działo, i była zawstydzona. – Miała przecież swoje powody, by się tak czuć, co już wyżej zostało napisane. Przecież James był w samych bokserkach.
Daj spokój Lily, odezwał się cichy głos w jej głowie, to tylko Potter.
A może aż Potter? - odezwał się ponownie. Lily jednak nie odpowiedziała sobie na to pytanie,
tylko udając oburzoną powiedziała:
– Remus?! Dobra, po nim tego można było się spodziewać. To huncwot. Ale dziewczyny?
– Lubią mnie. Tylko ty mnie nie lubisz... – odparł oskarżycielsko, wskazując na nią palcem.
– A jednak siedzę z tobą w łóżku – odpowiedziała. – Dobrze, ale teraz zejdźmy na dół.
Rogacz przytaknął i zeskoczył z łóżka. Lily gapiła się na niego oczarowana, ale szybko udała obojętną i spytała. – Możesz się opanować..?
Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na nią pożądliwie. Dosłownie zjadał ją wzrokiem.
– Nie, i to twoja wina. To TY tak na mnie działasz. A wiesz... Jak facet patrzy na piękną kobietę, która mu się podoba to...
Lily zarumieniła się wściekle, czując jego wzrok na sobie. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie był to TAKI wzrok. Odwróciła wzrok i zawołała:
– Błagam, nie kończ! Wiem! Dobrze, że my, dziewczyny, nie mamy takich problemów...
– Świetne z was aktorki, dobrze się z tym kryjecie – wtrącił James, już jako-tako ubrany.
Miał na sobie jakąś koszulkę i spodnie. Zeszli na dół, gdzie usiedli na wcześniej ustalonych miejscach i zaczęli jeść.
***
Hej! Renesmee1, dzięki za radę, postaram się. Kolejny rozdział już jest pisany. Dziękuję za krytykę i pochwały. Mam nadzieję że się wam podoba.
Honey
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|