Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:24, 13 Kwi 2011 Temat postu: [NZ] | Lęk ~ 13.04 ~ Rozdział 2 | |
|
Witajcie, to znowu ja z nowym opowiadaniem. Nie opowiada o Belli i Edwardzie czy też innym wielkim Love story. Opowiada o Elizabeth, dziewczynie po wielu przejściach. Ok. Przejdźmy do formalności,
Autorka: Honey
Rodzaj: Dramat (?)
Perspektywa: rozdziały - Liz i Ness, epilog i prolog - Narrator
Bohaterowie: Elizabeth, Sfora, Cullenowie oraz Charlie i inni.
Liczba rozdziałów: planowane około 10, może więcej + prolog i epilog
Banner: IsabellaCullen
Beta: Renesmee
Opis :
Szesnastoletnia ( fiz.) Elizabeth Edwards ucieka przed swoim opiekunem. Dojeżdża do Forks i tam gubi się w lesie. Wycieńczona, mdleje w pobliżu posesji Cullenów, gdzie znajduje ją Nessie. Po obudzeniu, dowiaduje się czym jest i zgadza się zostać u Cullenów. Jednak boi się że odnajdzie ją sprawca wielu nieszczęść w jej życiu. Gnębi ją jednak parę kwestii dotyczących jej ojca i sfory.
Prolog
~Narracja 3os.
Było ciemno i zimno. Księżyc rozświetlał ponury las, w którym drogi do domu szukała pewna nastolatka. Elizabeth Edwards bała się ciemności, a bieg nie był jej mocną stroną. Usłyszała szelest w krzakach. Wystraszyła się.
– Jest tam kto? – zawołała drżącym głosem. – Jeśli tam jesteś, wyjdź... Potrzebuję pomocy...
~
Nessie wybrała się na nocną przechadzkę. Lubiła patrzeć w gwiazdy. Przypominała wtedy sobie o Jacobie, który siedział pewnie teraz w La Push sam, a może z jakąś dziewczyną na plaży? Nessie potrząsnęła głową, by wyzbyć się z nieczystych myśli. Jake był jej przyjacielem, pewnie nie chciałby słyszeć o niczym więcej... Ale kto nie marzy? Renesmee uśmiechnęła się do siebie. Nagle poczuła wyraźny zapach. Podążyła za nim.
Wmieszała się w krzaki i ujrzała ładną dziewczynę. Niespokojna dziewczyna zawołała:
– Jest tam kto?
Ton jej głosu był już płaczliwy.
– Jeśli tam jesteś, wyjdź... Potrzebuję pomocy… – wyszeptała ostatkiem sił i upadła na ziemię. Przestraszona Ness podbiegła do niej.
–Obudź się... – szepnęła w stronę dziewczyny. Jednak ta nawet nie drgnęła, więc Ness wzięła ją na ręce i pobiegła do domu.
----------------------------------------
Jeżeli ktoś przeczyta wstawię rozdział 1
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Honey dnia Wto 18:12, 17 Maj 2011, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tiffani
Gość
|
Wysłany: Śro 16:34, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Mi się podoba. Liz może się okazać ciekawą postacią, skupiona jest tu już mała niezależność Ness. Wstaw proszę pierwszy rozdział.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Śro 16:43, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Wklejam za prośbą Tiff
Rozdział 1 : Elizabeth
~Punkt widzenia Nessie
Biegłam szybko do domu, by pomóc tej dziewczynie. Wyglądała młodo. Nie mogła tak szybko umrzeć. Wyczułam zapach trzech członków rodziny: Esme, Carlisle i Alice. Wbiegłam szybko do domu.
– Dziadku! Pomocy! Szybko! – Wołałam w stronę rodziny, kładąc dziewczynę na stole. Nie była człowiekiem, wyczuwałam to. Ale była ciepła.
– Carlisle, ona potrzebuje pomocy! – Zawołałam do dziadka, który tylko ujrzał stan dziewczyny i powiedział, bym położyła ją na kanapie. Uczyniłam to i przykucnęłam przy sofie. Dziadek badał dziewczynę, a po chwili zapytał o jej imię. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc podeszłam bliżej. Może ma tatuaż, albo coś w tym stylu. Na jej nadgarstku wisiała srebrna bransoletka, na której było coś wyryte. Przyjrzałam się bliżej.
–E....Elizabeth – oznajmiłam po chwili.
– Ładnie – wtrąciła Esme. Spojrzałam na nią, ale nie patrzyła na mnie, tylko na Elizabeth. Cieszyła się perspektywą nowej córki. Lecz to zależy tylko od Elizabeth. Jeśli będzie chciała zostać, to zostanie. A jeśli nie, to odejdzie. Nic na siłę, prawda? Nagle do pomieszczenia wpadło parę osób. Tata z mamą i wujek Jasper.
– Usłyszałem coś w myślach Ne... Znaczy Renesmee – wyjaśnił tata, spoglądając na mamę. Ona jednak patrzyła na dziewczynę.
– Nie jest człowiekiem, ani wampirem – odparła spokojnie, przenosząc wzrok na mnie. – Tylko coś pomiędzy.
– Jak Nessie – sprostowała Alice wesoło. – Przyda ci się ktoś twojej rasy.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
– Nazywa się Elizabeth, tyle o niej wiemy – dodała Esme. – Mało jak na wampiry. Edwardzie, o czym ona myśli? – Spojrzałam na tatę. Zamyślił się na chwilę.
– Niezbyt miłe wspomnienia. Została adoptowana przez gwałciciela – skrzywił się. – Jest zrozpaczona. Nie wie, co się dzieje. Żywiła się ludzkim pożywieniem. Nie ma pojęcia o tym, że nie jest człowiekiem – wyjaśnił.
Pokiwałam głową. Było mi jej szkoda.
–Teraz tylko czekać, aż się obudzi. Dowiemy się więcej z jej ust – powiedziałam cicho. – Idę spać, obudźcie mnie jak się wstanie.
Pokiwali głowami, a ja ruszyłam do byłego pokoju taty.
~Punkt Widzenia Elizabeth
Gdy otworzyłam oczy, dopadło mnie jaskrawe światło. Leżałam na czymś miękkim, co było dziwne, bo ostatnio byłam w lesie. A może... A może on mnie znalazł? Przeraziłam się tą perspektywą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było tu strasznie jasno, dużo okien i białe ściany oraz podłoga. Nagle ktoś wszedł do pokoju.
Dziewczyna wyglądała na około 16 lat, może więcej. Miała miedziane włosy i bladą skórę. Ubrana była w jeansy i szary top. A włosy były spięte szarą spinką. Rozejrzała się, a jej wzrok zatrzymał się na mnie. Dokładniej ujrzałam jej twarz. Miała pełne, różowe usta i oczy koloru mlecznej czekolady. Uśmiechnęła się nieśmiało i zawołała kogoś. Do pokoju wszedł wysoki blondyn... Może to jej ojciec?
– O, już się obudziłaś – powiedział. Jego głos był taki niezwykły... Nie słyszałam nigdy czegoś takiego. – Nazywam się Carlisle Cullen i jestem lekarzem – oznajmił spokojnie. – Twoje imię to Elizabeth, prawda?
Pokiwałam głową, bojąc się coś powiedzieć. Nagle do pokoju weszło pięć nowych postaci.
– Obudziła się – oznajmiła nagle miedzianowłosa dziewczyna, w stronę nowo przybyłych. Jej głos był jak tysiące dzwoneczków. Jej wzrok powędrował na mnie. – Jak się czujesz? – spytała.
– Nic mi nie jest – odpowiedziałam instynktownie. Czułam, że nic mi nie zrobią. Pierwszy chłopak, a właściwie mężczyzna z nowo przybyłych, miał miedziane włosy i złote oczy. Może to brat miedzianowłosej?
– Jestem Renesmee – przedstawiła się. – Mów mi Ness lub użyj pełnego imienia. To są Edward, Bella, Jasper, Alice i Esme. – Wskazała na osoby, które przed chwilą przyszły.
– Elizabeth, i teraz was rozśmieszę. Nazywam się Elizabeth Edwards – przedstawiłam się, i jak przypuszczałam wszyscy zachichotali.
– Koniec tych śmiechów, muszę ją zbadać – zganił nas doktor Cullen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tiffani
Gość
|
Wysłany: Śro 16:50, 13 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Super, wciągnęło mnie. Masz tego więcej?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Sob 11:30, 16 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Rozdział 2: Badania
~PWN
Rozśmieszyło nas jej nazwisko. Elizabeth Edwards, kto by pomyślał?
– Liz, gdy dzia...Carlisle już cię zbada, to zawołaj mnie. Dam ci jakieś ubranie – oznajmiłam i wstałam, po czym poszłam na górę. Prawie powiedziałam do dziadka per dziadku, bo jest w sumie moim dziadkiem, ale prawie powiedziałam to przy Eliz! Elizabeth, tej nieznajomej! Weszłam do mojej ukrytej garderoby. Nikt, oprócz taty, nie wie o tym pomieszczeniu. Gdy ubrania w mojej maleńkiej garderobie przestały się mieścić, umieściłam połowę tutaj. Powędrowałam do pierwszego wieszaka i wyjęłam nowiutki błękitny top. Lizzie bardziej będzie w tym do twarzy.
Schyliłam się i wyjęłam jakąś francuską bieliznę… Mam nadzieję, że rozmiar stanika jest dobry, ale pewnie będziemy musiały zabrać się na zakupy z Alice. Wzięłam jeszcze czarne sztruksy i czarny sweter.
Gdy wybrałam już strój dla Lizy, postanowiłam poszukać czegoś na wieczór. Jake zaprosił mnie na radę plemienną, a ja zgodziłam się przyjść. Może Liza też pójdzie?
– Ness! – zawołała Lizzie, a ja błyskawicznie zeszłam na dół.
– Za mną – rozkazałam i ponownie udałyśmy się do garderoby. Gdy weszłyśmy do ukrytego pomieszczenia, zaniemówiła.
– Wielka garderoba? Ten dom coraz bardziej mnie zadziwia – odparła, siadając na wolnej poduszce.
Podałam jej ubrania.
– Mam nadzieję, że to dobry rozmiar stanika.
Spojrzała na niego i zamyśliła się na chwilę.
– Może być - zapewniła mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie.
– Wieczorem idziemy na imprezę, i nie chcę słyszeć sprzeciwu! – powiedziałam i wyszłam, by się przebrała.
~~~~~~~~~~~~~~~~
~PWL ( dla niewtajemniczonych Perspektywa Liz.)
Gdy Nessie wyszła, uważniej przyjrzałam się pożyczonym mi ubraniom. Były to nowe ciuchy z drogimi metkami. Ness to miła osoba, może nawet się zaprzyjaźnimy... Kto wie? Ale na imprezę nie mam ochoty.
Jeżeli on mnie znajdzie? Co wtedy?
– Lizzie, przebrałaś się już? Czeka nas jeszcze poważna rozmowa. – Usłyszałam zza drzwi. – Więc lepiej się streszczaj.
Nie myśląc już o niemiłych rzeczach, pospiesznie się przebrałam, i już miałam wychodzić, gdy nagle usłyszałam głos Ness.
– Nie wychodź jeszcze, weź jakieś buty – poinformowała mnie. – Mają pasować, inaczej Alice mnie zabije.
Przypomniała mi się ta miła chochlikowata twarz dziewczyny na dole. Nie wyglądała na zdolną do choćby kradzieży. Ale jasne jest to, że Renesmee przecież żartuje. Wzięłam jakieś niebieskie baletki i wyszłam.
– Świetnie – skomentowała Ness, przyglądając się moim butom. – Pasują, możemy zejść na dół.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy byłyśmy już na dole, Ness usiadła na sofie obok pięknej brunetki. Było tam jeszcze miejsce, więc pokazała mi je.
– Siadaj, zmieścisz się – odparła wesoło.
Nawinęłam kosmyk moich włosów na palec i niepewnie usiadłam.
– Bella – przypomniała mi Ness, wskazując na brunetkę.
Pokiwałam głową i powiedziałam:
– Ładne kolczyki. – Bella uśmiechnęła się ciepło.
– Dziękuje – odpowiedziała. – Renesmee, widziałaś Edwarda? – Zwróciła się do Ness.
Nessie pokręciła głową. – Rozmawiałaś z Jacobem? Ostatnio rzadko się do mnie odzywa. Nie wiem, co się z nim stało.
Bella zmarkotniała. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale miałam pewność, że ona coś wie.
– Nie wiem – odparła. – Ale na ognisku pewnie wszystko się wyjaśni – zapewniła ją spokojnie. Nessie odwróciła się w moją stronę.
– Wybierzemy się na krótkie zakupy przed tym ogniskiem. Długo w tym za ciasnym biustonoszu nie wytrzymasz. Ale nie o tym teraz. Przejdźmy do poważnej rozmowy. – Zamyśliła się na chwilę.
Jednak nie zadała pytania, ktoś ją w tym uprzedził.
– Pamiętasz rodziców? – spytał Carlisle, wchodząc do pokoju. Przegryzłam wargę, nie miałam zbyt miłych wspomnień.
– Moja mama, Melisa, umarła przy porodzie. Ojciec mówił, że z wiekiem jestem do niej coraz bardziej podobna, co go gnębiło. Miał do mnie żal. Aż w końcu wyznał, że to przeze mnie mama nie żyje. Że to ja ją zabiłam... – Do moich oczu napłynęły łzy. – Oddał mnie do sierocińca i obiecał, że do niej dołączy... Mimo tych wszystkich obelg względem mnie kochałam Marcusa, bo tak nazywał się mój ojciec – wyjaśniłam.
Nessie objęła mnie lekko w celu pocieszenia.
– Nie chcę ci przypominać złych chwil, ale jak wyglądał Marcus? – zapytała Bella cicho.
Spróbowałam sobie go przypomnieć. Miał ciemne włosy i złote oczy, co im powiedziałam. Ness zaniemówiła.
– Nasze przypuszczenia się sprawdziły. – Ucieszyła się. – Był wampirem, ale żywił się krwią zwierząt. A twoja matka była człowiekiem, dlatego umarła rodząc cię. Ty za to jesteś wampirzycą półkrwi, jak ja!
Trudno mi było w to uwierzyć, ale brzmiała wiarygodnie.
– Twoja matka też umarła przy porodzie? – Spróbowałam się dowiedzieć.
Odpowiedziała mi Bella.
– Nie, mam się dobrze. – Spojrzałam na nią zdziwiona. Zaśmiała się. – Tak żyje. Edward dostarczył odpowiednią ilość jadu – wyjaśniła.
– Jednak dlaczegóż to mam wam wierzyć? Może się ze mnie nabijacie? – zapytałam.
– Świecą się w słońcu – odparła Ness, a ja przypomniałam sobie, jak mój ojciec wychodził ze mną na dwór, iskrząc się w słońcu niczym diament.
– Marcus też tak miał. Gdy się o to pytałam, to odpowiadał, że mam jakieś urojenia – rzekłam.
Nessie uśmiechnęła się pocieszająco.
– Teraz mamy decydujące pytanie, czy chcesz u nas zostać? – zapytała z nadzieją. – Nie musisz…ale...
– Oczywiście, że chcę! – przerwałam jej. – Jak mogłabyś myśleć inaczej?
Ness odetchnęła z ulgą.
– A teraz na szybkie zakupy – oznajmiła niespodziewanie. – Alice!
~Punkt widzenia Nessie
~
Szukałam właśnie stroju, który pasowałby na ognisko.
– Liz, wybrałaś już coś? – zapytała zza wieszaków Alice. Elizabeth pokiwała głową.
– Mam już parę sukienek. Jedną błękitną, drugą białą, a trzecią czarną w błękitną kratkę – wymamrotała.
Mam nadzieję, że na tym się nie skończy...
– O mój boże! – krzyknęła Alice. – Muszę mieć te sztruksy! – pisnęła i ruszyła w stronę wymarzonych spodni.
Lizzie zachichotała.
– Ona tak zawsze? – spytała, a ja potwierdziłam.
– Mam nadzieję, że ten top spodoba się Jacobowi – powiedziałam z westchnieniem. Liz wyłoniła się zza wieszaków i uniosła brew.
– Chłopak? – spytała cicho.
– Nie.– odparłam zasmucona. – Już nie wiem, co mam robić! Zupełnie nie zwraca na mnie uwagi. Ale w końcu zaprosił mnie na te ognisko, a ja przyjdę z tobą.
Liza spojrzała na mnie niepewnie i zaczęła mówić:
– Może powinnaś pójść sama? Mi wcale nie zależy, nawet nie mam na to ochoty, Ness. Serio. Nie chcę się wpraszać na jakieś ogniska....
– Ależ nigdzie się nie wpraszasz! Poza tym, trzeba cię jakoś rozweselić... Poznam cię z dziewczynami... Będzie fajnie! – próbowałam ją przekonać. – Lizzie...
Zamyślona wzięła do ręki jakiś top ze sterty.
– Dobra, ale jeśli nie będę się dobrze bawić, wrócę do waszego domu.
– Naszego domu – poprawiłam ją. – Teraz już z nami mieszkasz... Ale fajnie, że się zgodziłaś!– Ucieszyłam się.
Eliz uśmiechnęła się lekko i pokazała mi czarny top z koronką. Z jej miny można było wyczytać niepewność.
– Wygląda świetnie, bierz go – zapewniłam ją wesoło. – Ja wezmę ten żółty.
Gdy kupiłyśmy już potrzebne nam ubrania i dodatki, obrałyśmy sobie na cel znalezienie Alice, co było wyzwaniem.
– Alice! Nareszcie... – powiedziałam, gdy ją znalazłyśmy. Miała w rękach jakieś sztruksy i buty. – Znalazłaś wymarzone sztruksy – pochwaliłam ją.
– Ale teraz wracamy już do domu – oznajmiła Lizzie stanowczo. – Idziemy. – Pociągnęła moją ciotkę za sobą, a ja ruszyłam ich śladem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reneesme1
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Forks Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:27, 16 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Podoba mi się . Życzę dużoooooo weny i jeszcze ciekawszych sagowych ff:) Reneesme1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Honey
Moderator
Dołączył: 13 Gru 2010
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Książkę piszesz? Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:44, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
Drodzy czytelnicy, a raczej czytelniczki....
Mam dla was pewno ogłoszenie, otóż na banerze mojego FF'fa widnieje Miranda Kerr. Jednak czy do tej roli bardziej nie pasowałaby Alyssa Bernal, albo Indiana Evans? Mam nadzieję że mi pomożecie w tym wyborze.
Pozdrowienia,
Honey
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|